Zwierzę zauważyli przechodnie, którzy zawiadomili strażników miejskich i strażaków.
Dziura może i niewielka, ale nogę można skręcić tuż przed samym blokiem. Od niemal tygodnia nikt się nią nie zainteresował. Oprócz samych mieszkańców osiedla. Jedno jest pewne - teraz do dziury nikt nie wpadnie.
Wszystkich świętych rozżalony klient pyta, jak długo może trwać i kiedy wreszcie zakończy się remont, który zaczął się rok temu.
Jak dowiedzieliśmy się w urzędzie miasta - w pierwszej kolejności wykonawca remontu zajmie się budową kanalizacji deszczowej od wlotu ul. Na Skarpie w Dobrzyńską.
Na skraju rezerwatu przyrody Jastrząbek, niedaleko Sendenia Dużego, straszą plastikowe butelki i inne śmieci, gdzieniegdzie zdążyła je już przykryć trawa. Nie takiego widoku spodziewają się ludzie, którzy chcą w tej okolicy pospacerować po lesie.
W niedzielę wieczorem w jednym z bloków spotkało się kilkanaście osób. Twierdzą, że nikt z miasta nie rozmawiał z nimi w sprawie wyceny ich własności. Nie chcą zgodzić się na rozbiórkę, dopóki nie dostaną odszkodowań.
Na taką sytuację pożalili się lokatorzy wysokiego bloku przy ul. Bielskiej 51, przy PSS-ach - na tę okolicę mówi się w Płocku "koło młyna". - W ostatnich miesiącach dostaliśmy dwa wezwania do siedziby straży miejskiej. Gdzie mają parkować mieszkańcy osiedla, skoro miejsca zajmują osoby, które przyjechały do centrum np. na zakupy? - słyszymy od jednej z mieszkanek.
Nasza czytelniczka zwróciła uwagę, że w czasie ferii młodzież nie mogła korzystać z "orlika" przy jednej ze szkół podstawowych. Podobnie było w innych szkołach.
Był pomysł, żeby na czas przebudowy ul. Batalionów Chłopskich nieodpłatnie udostępnić mieszkańcom osiedla Łukasiewicza parking przy Orlen Arenie. Miejska spółka odpowiedziała, że to niemożliwe - dużo wcześniej wydzierżawiła parking z powodu skarg mieszkańców.
W zamkniętych pomieszczeniach i w brudzie właściciele trzymali sześć psów, kota, dwa chomiki, trzy świnki morskie i 12 królików. Nie wypuszczali ich na zewnątrz, niektóre zajmowały ciasne klatki utrudniające swobodne poruszanie się.
Podczas ostatniego publicznego spotkania online z Andrzejem Nowakowskim pan Paweł chciał się dowiedzieć, jak zostanie rozwiązana komunikacja koło nowego sądu. - Tam nawet chodnika nie ma, a po tych płytach i zniszczonym asfalcie nie da się jeździć - stwierdził.
Do ratusza można dostać się tylko od strony ul. Zduńskiej, gdzie trzeba przejść obok strażnika miejskiego. Ten może pokierować na schody, przy których ktoś jednak zamieścił informację, że jest to przejście przeznaczone dla pracowników.
Sąsiedzi skarżą się na "kanonady" ze strzelnicy przy Norbertańskiej, inni jej bronią, chcą, by działała także w weekendy. W dodatku od przyszłego roku szkolnego uczniowie będą mieli obowiązkowe zajęcia ze strzelania.
Interwencje "Wyborczej". Zakrojona na szeroką skalę przebudowa ul. Chopina, od skrzyżowania z Otolińską do wiaduktów w al. Piłsudskiego, powoli dobiega końca. Uwagę naszego czytelnika przykuł jeden - w porównaniu z całą poważną inwestycją - szczegół.
Nasz czytelnik mieszka blisko stadionu miejskiego, prowadzone na nim prace modernizacyjne z ciekawością obserwował z okna mieszkania. Ale w pewnym momencie chwycił aparat fotograficzny i zaczął robić zdjęcia. Uznał, że robotnicy zakopują do ziemi resztki tartanu. Co na to MOSiR? - Spokojnie, to tylko asfalt.
"Cotex właśnie wprowadził opłaty na swoich parkingach. Niestety efekt tego jest odwrotny do zamierzonego" - napisał czytelnik w liście do redakcji. Twierdzi, że klienci firm z biurowca Coteksu nie chcą płacić i zajmują miejsca przed blokami.
Pytają i interweniują mieszkańcy bloku przy Słonecznej 60. - Dla pieszych i tak było jeszcze dużo miejsca - mówią. A ratusz odpowiada, że to kwestia nowych przepisów.
Dzień dobry, piszę do Państwa w imieniu mieszkańców bloku przy Hermana 4 w Płocku w kwestii ogródka jordanowskiego.
Coraz więcej osób - zapewne niesionych ciekawością - postępuje dość nieroztropnie, czy to na lewym, czy prawym brzegu rzeki.
Mężczyzna wracał do domu. Przy bloku zobaczył leżącą postać, zadzwonił pod numer 112. Opisuje: "Powiedzieli mi, że już wysyłają karetkę. W międzyczasie przyjechała straż miejska. Wyjęli koc, okryli człowieka".
Grat czy nie grat, ale samochód stał się zawalidrogą. Najpierw ktoś zostawił go na długo na chodniku, teraz auto jest wątpliwą ozdobą trawnika na płockim Międzytorzu. Nasz czytelnik postanowił działać, ale z efektów zadowolony nie jest.
Podobno to wszystko jest nieporozumieniem. I da się jednak załatwić polubownie. Ale sprawa ciągnie się od trzech miesięcy, a starcie z ratuszem już kosztowało płocczankę wiele nerwów.
Jakość powietrza w Płocku już dawno nie była tak zła jak ubiegłej nocy. Aplikacje w telefonach ze stacji pomiarowej przy Królowej Jadwigi przekazywały takie dane z godz. 23 dla C6H6: "Powietrze niebezpieczne. 1580 proc. 79 ug/m sześc.". Ostrzeżenie wprawiało płocczan niemal w przerażenie.
Na "jedno wielkie bagnisko" poskarżyła się płocczanka, która w tej sprawie napisała do naszej redakcji maila. Ratusz obiecuje, że przemyśli sprawę, ale kostką alejek nie wyłoży.
Lokatorka opowiada, że w dzień jest jeszcze znośnie, ale wieczorem kaloryfery przestają grzać i nocami w mieszkaniach jest bardzo zimno.
Mała Wieś w powiecie płockim, ul. Warszawska, ogrodzenie z blachy, a na nim: "J...ć PiS". Policja próbuje ustalić, kto jest autorem tego "dzieła", ale większym problemem przez długi czas wydawało się jego usunięcie.
Nie chcę wyjść na narzekającą na wszystko starszą panią, oburzoną na "dzisiejsze czasy". Ale to, co dzieje się na orlikach, przechodzi ludzkie pojęcie.
Chciałbym się zwrócić za pośrednictwem Waszej gazety do Straży Miejskiej w Płocku z zapytaniem o bałagan na ul. Przemyslowej, naprzeciw ul. Gawareckiego.
Z telefonu czytelnika, mieszkańca Podolszyc-Północ: Między Sucharskiego 9 a Grota-Roweckiego 2 były ławki, ale już ich nie ma, zostały zdemontowane. Podobno to sami mieszkańcy pobliskich bloków, moi sąsiedzi, skarżyli się na urządzających tam libacje. OK, tylko czy tędy droga? To chuligaństwo trzeba przepędzić, odpowiednie służby wzywać, a nie siedziska zabierać. Starsi mogli na nich przysiąść, by odpocząć, a i młodsi korzystali z nich w czasie, gdy dzieci były na placu zabaw. Czy jest szansa, że ławki wrócą?
- Usłyszałam od policjanta, że na ten moment ode mnie zawiadomienia nie przyjmuje. Że jeśli zgłosi się ktoś, kto stracił pieniądze, to się odezwie. I że "świata nie zbawię" - opowiada pani Aleksandra. Policja twierdzi jednak: - Trwają czynności sprawdzające.
- A patroli nie ma - skarży się w mailu przesłanym do naszej redakcji mieszkaniec osiedla. W komendzie odpowiadają: - Kontrolujemy sytuację.
Taka "przygoda" spotkała naszego czytelnika. Od lutego Mariusz Ignatowski stara się o odszkodowanie od firmy kurierskiej GLS Poland. Dopiero po naszej interwencji firma zdecydowała się pozytywnie rozpatrzyć jego reklamację. Tak jak rok temu w Katowicach, gdzie była niemal identyczna sytuacja.
Nasz rozmówca dodaje: - W pobliżu Młodzieżowego Domu Kultury w trzech miejscach zostały zdjęte śmietniczki. I teraz wystają jakieś pręty czy śruby, na których były umocowane. Wygląda to bardzo niebezpiecznie. Co będzie, jak poważnie zrani się nimi dziecko?
Sterta śmieci na Skłodowskiej, wrak auta na Bartniczej, brud na przystanku na Kobylińskiego, zniszczona latarnia przy Liściastej, brak oświetlenia na całej ulicy Wodnej. To proste - wyciągasz telefon, robisz zdjęcie, wpisujesz, o co chodzi...
- Zobaczyłem ze starego mostu, że na odnowionym nabrzeżu są litery układające się w napis "Płock", ale odwrócone tyłem do rzeki - denerwuje się Rafał z Płocka. - Czemu nie witają płynących Wisłą, nie widać ich z drugiego brzegu?
- Sąsiedzi trzymają w mieszkaniu zwierzęta. Ile? Ostatnia osoba, której udało się tam wejść, naliczyła 20 kotów, sześć psów. Są też gołębie. I jeże - do "Wyborczej" zgłosili się mieszkańcy bloku przy Bielskiej 22. Zdesperowani, rozgoryczeni, z teczką wypełnioną pismami. - Żyć się tu nie da. A pomocy znikąd.
W zoo nie wolno jeździć na hulajnodze. To rozsądne. Ale czemu - w sytuacji, gdy na miejscu nie ma depozytu, a dom lub auto daleko - rodzic nie może jej tam wnieść, złożonej, zabezpieczonej w wózku? Ogród odpowiada, że to dla dobra rodzica - żeby nie miał pokusy.
Centrum Medyczne Medica - jedyna przychodnia w mieście z poradnią diabetologiczną - nie rejestrowała pacjentów na wizyty. Bo: "zapisy nie ruszyły, proszę się dowiadywać". Mazowiecki NFZ ocenia, że to "działanie nieprawidłowe".
- Od jakiegoś pół roku na osiedlu Góry śmieci nie są odbierane w terminie - alarmuje czytelniczka. - Ostatnio miały być zabrane we wtorek, ale samochód firmy w ogóle nie podjechał.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.