Zatankują na niej samochody osobowe, ciężarowe, a także autobusy miejskie. Tym samym koncern wpisze się w miejską strategię "wodorowego Płocka".
- Co roku na Mazowszu z powodu zanieczyszczenia powietrza umiera od 4 do 6 tys. osób. To tak, jakby z mapy regionu rocznie znikało miasto wielkości Mszczonowa - przypomnieli w poniedziałek w obrazowy sposób samorządowcy, którzy bronią uchwały antysmogowej. Unieważnić chce ją Prokuratura Krajowa.
Artur Jaroszewski dowodził podczas sesji rady miasta, że za ponad 90 proc. emisji do powietrza w Płocku odpowiada przemysł. - A my zajmujemy się próbą redukowania tych zaledwie kilku procent, za które odpowiadamy - mówił.
W jaki sposób zmieniać miasto, co zrobić, aby poprawić jakość powietrza, czym jest "nowy europejski bauhaus" i dlaczego nie powinniśmy się go obawiać?
Co można zrobić ze starych mebli, drewna, słomy, pędów roślin i elementów ceramicznych, aby pomóc przyrodzie? Oczywiście hotele dla dzikich zapylaczy. Owady zyskały trzy nowe schronienia.
Bujaki, leżaki, fontanny, pergole, biblioteczki terenowe, nowe nasadzenia... Dzięki temu jednemu projektowi przy współfinansowaniu z funduszy unijnych kilka miejsc w Płocku przeszło całkowitą metamorfozę. Doszły też nasadzenia w pasach drogowych, wzdłuż ulic i na rondach.
- Prowadzimy właśnie nabór do programów dotyczących nowych nasadzeń, zalesień i rewitalizacji przestrzeni zielonych. Samorządy mogą na takie cele pozyskać nawet kilkaset tysięcy złotych. To jest nasz autorski projekt, typowo mazowiecki i unikatowy - mówi Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego.
Podczas ostatniej sesji rady miasta zaprezentowano raport końcowy podsumowujący badanie jakości powietrza ze stacji pomiarowej udostępnionej przez konsorcjum DACSYSTEM i Fundację ARMAG z Gdańska (na terenie politechniki), a także z niskokosztowych mierników.
W sobotę Płock przyłączy się do akcji Godzina dla Ziemi WWF. W symbolicznym geście troski o planetę światła zgasną o 20.30.
W Płocku są osoby, które odwiedzają ekologiczne gospodarstwa i przywożą z nich na sprzedaż zdrowe produkty. Takich miejsc jest jednak mało.
Środowisko nie ma się dobrze. Ma się źle i katastrofa klimatyczna już puka do drzwi naszego pokolenia. Brak wody to problem w skali globalnej, jest jej za mało, jest zanieczyszczona. Liczy się każde przedsięwzięcie, które może odwrócić ten stan rzeczy. Płock chce coś w tym temacie zrobić i złapał solidne krople z rzeki unijnych pieniędzy.
Na razie nikt nie przyznaje się do "partyzanckiej" akcji na ul. Misjonarskiej. Na facebookowej grupie "Płock dla drzew" jedni gratulują nieznanym płocczanom odwagi i chęci działania, inni przestrzegają albo pytają, czy nie było innego sposobu postępowania.
Odbyła się kolejna akcja nasadzeń, tym razem z udziałem uczniów Szkoły Podstawowej Specjalnej nr 24. - Gotowi? - pytał ich prezydent. - Ależ oczywiście - chóralnie wykrzyknęli młodzi płocczanie.
W środę łopaty poszły w ruch. Zgodnie z zapowiedzią część płyt - po dwóch stronach deptaka między al. Jana Pawła II a placem Paderewskiego - zastąpiły nowe nasadzenia. W niecałe 30 minut.
"My, dzieciaki, których nie słuchacie, stoimy tu OD PONAD 2 LAT, mówimy o działaniu, o wspólnocie i sprawiedliwości społecznej, a osobom decyzyjnym nadal brakuje wyobraźni, solidarności i rozsądku, żeby zająć się wreszcie działaniem na poważnie".
- Kiedy zobaczyłem na Facebooku zdjęcia wyciętych drzew na ul. Chopina, powiedziałem sobie, że to ostatni raz - zwierzał się podczas spotkania w POKiS Andrzej Nowakowski.
Zdjęcia pokaleczonego drzewa, które rośnie na skrzyżowaniu ulic Chopina i Lachmana, jedna z płocczanek opublikowała w grupie "Płock dla drzew" na Facebooku. Widać na nich wystające z ziemi, niezabezpieczone korzenie. Niektóre są mocno przycięte - najpewniej przez maszyny budowlane, bo trwa remont ulicy. W komentarzach zawrzało.
Przy ul. Na Skarpie, między blokami nr 6 i 8, na długim pasie mamy mnóstwo kwiatów. Jasnożółte liliowce i purpurowe jeżówki. Wyglądają trochę półdziko, nie jak typowa miejska rabata, ale nie jest to też łąka kwietna. Rok temu był tam tylko trawnik. W tym - miasto poszło na kompromis.
Są młodzi i zdeterminowani, by zadbać o planetę. Kilkoro płocczan tworzących grupę Śmieciobranie Płock sprząta miasto i okolice.
Kiedy pod koniec ubiegłego tygodnia przeczytałam, co radny Tomasz Kominek wygadywał na sesji o płockiej zieleni, zagotowałam się na miękko. I może dobrze, że piszę ten tekst po kilku dniach, bo wtedy byłoby o wiele ostrzej.
Na ulicy nazwanej na cześć słynnego kompozytora, autora opery "Halka", co prawda nie szumiały "jodły na gór szczycie", ale inne drzewa już tak. Aż przycięto im gałęzie; sterczą teraz jak kikuty odrąbanych w połowie rąk.
Dwa nowe hotele, ale nie dla ludzi, znajdują się przy schodach Broniewskiego. Gdybyście schodzili na nabrzeże, wystarczy spojrzeć w lewo, a znajdziecie jeden z nich.
Cena za najdroższą sadzonkę - 5,2 tys. zł, obwód pnia - od 40 do 50 cm, wysokość - od 8 do 9 metrów - to w przypadku lipy drobnolistnej "Greenspire". A tych będzie w sumie 30 w al. Kilińskiego. To na początek.
Bezlas to w mojej rodzinnej gwarze miejsce, z którego wycięto kawał lasu. To, że wycinki od kilku lat idą pełną parą, dostrzega każdy, kto choćby raz na jakiś czas wybierze się w okolice Płocka. - Smutek, żal, rozpacz, masakra - komentują wszyscy.
Płocczanin, społecznik, aktywista miejski podzielił się, jak wiele innych osób, swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi leśnych wycinek. Zamieścił je na Facebooku. Cytujemy za jego zgodą.
Ta historia jest tyleż bulwersująca, co budująca. - Bo co nam zostanie, jak jeszcze i te drzewa wytniemy? - argumentowali lokatorzy.
Kiedy? Najlepiej w najbliższą niedzielę, 21 marca. Dlaczego? Bo akurat tego dnia przypada Międzynarodowy Dzień Lasów. Po co? No jak to, powodów jest całe mnóstwo!
Już dwa pokolenia Polaków żyją z tamą we Włocławku. Przyzwyczailiśmy się do Wisły bez ryb wędrownych i zagrożenia powodziami zatorowymi w okolicach Płocka. Niestety, zamiast naprawiać błędy, rozebrać tamę i pozwolić Wiśle płynąć, mamy zamiar popełniać kolejne - budując następną zaporę. Tym razem w Siarzewie - pisze specjalnie dla "Wyborczej" Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka Fundacji WWF Polska.
Zabiegał o to przewodniczący rady miasta Artur Jaroszewski. Już w maju ub.r. przekonywał, że nie może być tak, by "Orlen sprawdzał sam siebie". - Aby nie było sytuacji, że to lis pilnuje kurnika - tłumaczył.
- Byłaby supersprawa, gdyby udało się jeszcze bardziej powiększyć liczbę punktów pomiarowych. Także w Starej Białej, a już najlepiej na terenie Orlenu. Może spróbujmy, panie prezydencie, wystąpić o taką zgodę? - zaproponował szef rady miasta Artur Jaroszewski.
- Nie wątpię, że stan środowiska w Płocku jest dziś dużo lepszy niż 10, 15 czy 20 lat temu. Ale to nie znaczy, że mamy osiąść na laurach i nie prostować bzdur wypowiadanych przez osoby bezpośrednio zainteresowane pewną firmą, że "to nie ona, tylko ktoś inny" - mówi przewodniczący rady miasta Artur Jaroszewski.
Te słowa przewodniczący Rady Miasta Artur Jaroszewski wypowiedział zaraz po głosowaniu nad projektem uchwały w sprawie Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego jaru Rosicy. Decyzją radnych nie usunięto projektu z porządku obrad, tym samym uniemożliwiając konsultacje społeczne, o które apelowali społecznicy.
Czwartkowe posiedzenie radnych rozpoczęło się od tematu pomniejszenia Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego jaru Rosicy. O zdjęcie projektu uchwały bądź o głosowanie na "nie" już wcześniej apelowali członkowie "Płock dla drzew" i płockiego koła partii Zieloni.
Czy dojdzie do zmniejszenia obszaru Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego jaru rzeki Rosicy? Czy radni zajmą się projektem uchwały w tej sprawie, czy może zostanie on zdjęty z porządku obrad?
Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy Jaru Rzeki Rosicy miałby zostać pomniejszony o blisko 6 ha. Tak się stanie, jeśli na najbliższej sesji rzeczywiście dojdzie do głosowania i większość radnych zaaprobuje projekt uchwały w obecnym kształcie.
- Zlikwidowanie takiego miejsca to mniej więcej tak jak postawienie w Polsce na węgiel przez kolejne 50 lat i zupełne ignorowanie energii odnawialnej - uważają członkowie grupy "Płock dla drzew" i Zieloni i apelują o zmianę lokalizacji inwestycji planowanej u ujścia Rosicy do Wisły.
... bez względu na jego wielkość - deklaruje prezydent Płocka, zapowiadając poważny zwrot ku zieleni w polityce miasta. Dodaje: - Nie chodzi o to, żeby teraz posadzić drzewo na każdej ulicy, ale żeby tworzyć zielone strefy. Gdyby myśleć o tym wszystkim jako o rewolucji, to np. na ul. Sienkiewicza czy Kolegialnej jeden pas należałoby przeznaczyć na buspas lub drogę rowerową. I kiedyś tak się stanie.
Przyjmowanie wniosków rozpocznie się 1 czerwca i potrwa do 30 września tego roku. Jeśli więc wciąż palisz węglem, drewnem, masz stary piec i zatruwasz siebie, swoją rodzinę oraz sąsiadów - pomyśl o wymianie.
Miły zakątek na osiedlu Wyszogrodzka w Płocku. Można by spędzić cudowny wieczór na tarasie, w ogródku albo chociaż otworzyć okna. Ale jednak nie można, bo kiedy sąsiad pali w piecu, zaczyna się horror.
Na Mazowszu powstanie 31 nowych stacji meteorologicznych, które pomogą w ustaleniu skali suszy rolniczej. To tzw. mierniki suszy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.