Policjanci zatrzymali 39-letniego mieszkańca powiatu mławskiego, który pastwił się nad zwierzętami. Ostatnie z zabitych zwierząt najpierw uderzył młotkiem, a później wrzucił do pieca. Sprawca został aresztowany na trzy miesiące.
Wezwanie do interwencji domowej otrzymali policjanci z Sierpca. Na miejscu zastali przerażonych rodziców 25-letniego mieszkańca powiatu sierpeckiego oraz wycieńczonego i zaniedbanego psa. Sprawcy przemocy grozi do 5 lat więzienia.
W czwartek nad Sobótką zostało znalezione brutalnie okaleczone ciało psa. Płockie Towarzystwo Pomocy Zwierzętom "Arka" poszukuje wszelkich informacji o tym, kto mógł dopuścić się takiego okrucieństwa. Nagrodę dla informatora zaoferował jeden z miłośników zwierząt.
Ciało psa w czwartek znalazła osoba, która wybrała się na spacer nad Sobótkę. "...do tego na szyi miał najprawdopodobniej zaciśnięty szur" - napisało na Facebooku Płockie Towarzystwo Pomocy Zwierzętom "Arka".
Wcześniej nie było komu się nim zająć. Właściciel nie mieszkał na posesji, na której był pies, z kolei osoba zamieszkująca - według inspektorów OTOZ Animals Płock - nie chciała opiekować się czworonogiem.
W zamkniętych pomieszczeniach i w brudzie właściciele trzymali sześć psów, kota, dwa chomiki, trzy świnki morskie i 12 królików. Nie wypuszczali ich na zewnątrz, niektóre zajmowały ciasne klatki utrudniające swobodne poruszanie się.
Policjanci z Mławy zatrzymali i aresztowali 35-letniego mieszkańca gminy Radzanów, który znęcał się nad swoim psem. Policję zaalarmował przypadkowy świadek.
Wstrząsającą historię z Orszymowa w gm. Mała Wieś upubliczniło Pogotowie dla Zwierząt. Oprawcami okazali się sześcio- i dziewięciolatek z tej wioski. Ale sprawa miała ciąg dalszy i zaprowadziła do Bodzanowa, skąd odebrano interwencyjnie tego i inne psiaki. Płocka policja prowadzi czynności z art. 35. Ustawy o ochronie zwierząt.
Psy, kury, kaczki - wszystkie te zwierzaki żyły na jednej z posesji w gm. Sanniki. W weekend wkroczyli tam gostynińscy policjanci i ludzie ze stowarzyszenia "Pogotowie dla zwierząt". Nawet oni byli wstrząśnięci tym, co tam zastali.
Gdyby nie mężczyzna, który na spacerze usłyszał żałosne skomlenie i od razu zareagował, nikt by się nie dowiedział o tym, jak bestialsko ktoś potraktował psiaka - uwiązał go w pustostanie i porzucił. Niestety, ratunek przyszedł za późno.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.