Trzech mężczyzn kopało po całym ciele 16-latka leżącego na chodniku ul. Jachowicza. Na pomoc ruszył przejeżdżający obok miejsca zdarzenia patrol straży miejskiej. Nastolatek trafił z poważnymi obrażeniami ciała do szpitala.
Strażacy wspólnie ze strażnikami miejskimi stanęli na wysokości zadania i pokazali, że mogą na nich liczyć nie tylko ludzie, ale i mama małych kaczek. A te były tak drobne, że wpadły do kratki wlotowej kanalizacji.
Kierowca tłumaczył strażnikom miejskim, że prawa jazdy nie ma, ale "jeszcze nikogo nie zabił".
- Niestety pierwszy dzień wiosny skończył się dla niektórych przykrymi doświadczeniami - mówi Jolanta Głowacka, rzeczniczka płockich municypalnych. Niektórzy młodzi byli tak pijani, że nie było z nim kontaktu.
Zwierzę zauważyli przechodnie, którzy zawiadomili strażników miejskich i strażaków.
Osoba, która w środę ok. 15 zgłosiła sprawę strażnikom miejskim, zapamiętała numer rejestracyjny pojazdu, z którego przyczepki kierujący wyrzucił gruz na drogę w ul. Tartacznej. Adres sprawcy udało się zdobyć dzięki Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców.
Na osiedle Góry pojechali, bo dostali informację o zwierzaku, który może potrzebować pomocy weterynaryjnej.
We wtorek przed godz. 19 ktoś poinformował straż pożarną o łosiu dryfującym w Wiśle. Kiedy strażacy przybyli na miejsce, zgłoszenie potwierdziło się. Niestety, zwierzę nie przeżyło.
Kobieta zaparkowała samochód w rejonie skrzyżowania ul. Sienkiewicza z Bielską, Dzieci zauważył patrol straży miejskiej.
Na taką sytuację pożalili się lokatorzy wysokiego bloku przy ul. Bielskiej 51, przy PSS-ach - na tę okolicę mówi się w Płocku "koło młyna". - W ostatnich miesiącach dostaliśmy dwa wezwania do siedziby straży miejskiej. Gdzie mają parkować mieszkańcy osiedla, skoro miejsca zajmują osoby, które przyjechały do centrum np. na zakupy? - słyszymy od jednej z mieszkanek.
Mężczyzna, który rozbił szybę w wiacie na Międzytorzu, został ujęty przez strażników miejskich. W ratuszu już teraz podkreślają: - Wyceniamy straty. Na pewno nie będą małe.
"Nic dwa razy się nie zdarza... Żaden dzień się nie powtórzy..." - napisała pięknie pani Wisława, wyśpiewała Kora, a po niej sanah. A ja się zastanawiam: nic a nic? Serio?
Badanie wykazało, że mężczyzna ma prawie 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Nie pomogły skrucha i przyznanie się do winy. Za popełnione wykroczenie mężczyzna dostał mandat. Został też poinformowany, że sprawą kradzieży blokady zajmą się policjanci. Na końcu o wymiarze kary zdecydował sąd.
Konrad Guzanek był akurat na urlopie, jechał prywatnym samochodem, kiedy zobaczył kierowcę skutera. - Mężczyzna miał wyraźny problem z opanowaniem pojazdu - mówi rzeczniczka płockich municypalnych Jolanta Głowacka.
W minioną sobotę strażnicy z płockiego EkoPatrolu musieli ruszyć do nietypowych akcji. Jedno ze zgłoszeń dotyczyło "ogromnego węża w salonie samochodowym".
W ten sposób płoszyli uciekinierki. Według municypalnych prawdopodobnie przewrócił się jeden ze słupków ogradzających łąkę, na której pasły się zwierzęta, i przestał działać pastuch.
Jedna z mieszkanek Płocka zadzwoniła w środę po godz. 10 do dyżurnego straży miejskiej z informacją o czworonogu pozostawionym w samochodzie. - Auto stało w pełnym słońcu. Pies był dodatkowo przywiązany smyczą do siedzenia - mówi rzeczniczka municypalnych Jolanta Głowacka.
Przez rok do dyżurnego straży miejskiej wpłynęło blisko 400 takich interwencji. - W naszym mieście jest bardzo dużo osób czułych na krzywdę zwierząt - mówi Jolanta Głowacka, rzeczniczka płockich municypalnych.
Na ul. Mościckiego 28-latka szła chodnikiem i co chwilę staczała się na jezdnię.
Maksymalny zasięg każdego to 135 km, maksymalna prędkość - 80 km na godz. Waga - 81 kg, dopuszczalna ładowność to 176 kg, moc silnika - 3 kW.
Kiedy wyjeżdżali na patrol ze swojej siedziby przy Otolińskiej, podbiegł do nich zdenerwowany kierowca i poprosił o pomoc w ominięciu korka.
To nie żart, tylko faktyczne zgłoszenie, jakie w środę wpłynęło do dyżurnego w siedzibie Straży Miejskiej w Płocku.
Po odejściu poprzedniego komendanta jego obowiązki przejął Damian Wierkiewicz. Do czasu. W poniedziałek zostały ogłoszone wyniki naboru na stanowisko szefa municypalnych. Nowym komendantem będzie Konrad Guzanek.
Czy w Płocku jest bezpieczniej? A może stało się tak w czasie pandemii? Zaglądamy do danych za 2019 i 2020 r. przygotowanych przez komendę miejską policji i straż miejską.
Gazety podpalił za jednym z budynków przy ul. Hermana. Zareagowali świadkowie zdarzenia.
Piotr Umiński dowodził płockimi municypalnymi od 2017 r. W tej chwili obowiązki te pełni Damian Wierkiewicz.
Według municypalnych kierowcy aut osobowych nie patrzą na oznakowanie i parkują na miejscach dla autokarów.
Taki widok na jednej z posesji zastali strażnicy z płockiego EkoPatrolu. Pies w typie owczarka niemieckiego był osowiały, brudny, sierść w kilku miejscach miał sklejoną w kołtuny.
Średnio 40-50 zgłoszeń w sprawach naruszeń przepisów ruchu drogowego dostaje każdego dnia dyżurny płockiej straży miejskiej. Aż 90 proc. z nich dotyczy "mistrzów parkowania".
Eko-Patrol działa od trzech tygodni. Wystarczająco długo, by telefon rozdzwonił się w sprawie pierwszych interwencji.
Kluczyki już przekazane. Płoccy strażnicy miejscy mają pierwszy samochód elektryczny - do zadań specjalnych, o czym świadczy zawartość bagażnika renault kangoo Z.E. Dostawcze auto wykorzystają na potrzeby Ekopatrolu.
- Ale to nie w związku z egzekwowaniem poruszania się po ulicach od godz. 19 do 6 rano w Nowy Rok. Po prostu z doświadczenia wiemy, że wtedy jest dużo więcej interwencji niż w normalny dzień - zgodnie zapewniają komendant straży miejskiej i rzeczniczka policji.
Płoccy strażnicy, podobnie jak ich koledzy w całej Polsce, nie są obiektami największej miłości mieszkańców miasta. Ale czasem warto zajrzeć pod podszewkę działań tej służby i zobaczyć, z czym czasem musi się mierzyć.
Tak nonszalancko i dziwacznie zaparkowany samochód płocczanin zobaczył w sobotę. Wysłał w tej sprawie maile do strażników miejskich i policji. Po paru dniach poskarżył się nam i kilku innym redakcjom, że sytuacja nie uległa zmianie.
Poinformowała o tym rzeczniczka straży miejskiej Jolanta Głowacka.
Grat czy nie grat, ale samochód stał się zawalidrogą. Najpierw ktoś zostawił go na długo na chodniku, teraz auto jest wątpliwą ozdobą trawnika na płockim Międzytorzu. Nasz czytelnik postanowił działać, ale z efektów zadowolony nie jest.
Ze względu na skażenie środowiska poprzez wpuszczanie ścieków do Wisły, jak również brak umowy i rachunków na wywóz nieczystości ciekłych strażnicy postanowili odstąpić od ukarania mężczyzny mandatem i skierować przeciwko niemu wniosek do sądu.
Spotkamy je na osiedlowych uliczkach, nabrzeżu wiślanym, nad zalewem Sobótka i wszędzie, gdzie jest wąsko i gdzie trudno dojechać radiowozem.
O takiej sytuacji w Płocku poinformowała rzeczniczka straży miejskiej Jolanta Głowacka. Telefon z interwencją w tej sprawie dyżurny straży odebrał wczoraj, w poniedziałek, jeszcze przed południem - o godz. 11.30.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.