W Rogozinie ludzie skrzyknęli się i w dwa dni wyremontowali pusty dom dla uchodźców z Ukrainy. Właściciel firmy budowlanej, właścicielka kawiarni - odważyli się jechać z darami w niebezpieczne rejony. Relacje takich ludzi zebrała w książkę płocczanka Ewa Magierska.
- Bezpieczniej jest się poruszać w dżungli niż w biały dzień w Sztokholmie. Jest większa szansa, że straci się życie w Malmö niż w głębokich zakątkach Afryki - mówił Zbigniew Ziobro w nawiązaniu do przywództwa Szwecji w unijnych strukturach.
Na parę dni przed rosyjską napaścią Olga Marszałok uciekła razem z kilkuletnim synem Olehem. Zabrała jedną walizkę, musiała zaczynać wszystko od zera.
Oczywiście przyjezdnych z Ukrainy było pewnie jeszcze więcej, bo nie mają obowiązku rejestrować się w punktach relokacyjnych. Mogą to zrobić, jeśli chcą uzyskać pomoc. Z tego względu nie ma też dokładnych danych, jak wiele osób już stąd wyjechało.
Krótka informacja o udostępnieniu uchodźcom siedmiu wyremontowanych mieszkań spowodowała setki komentarzy pod artykułami i w mediach społecznościowych. Bo czy to nie dzieje się kosztem Polaków?
Rząd ogłasza koniec stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią. Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik przyszedł do dziennikarzy ogłaszać sukces, aż padło pytanie, które go rozwścieczyło... Wideo Justyny Dobrosz-Oracz.
Oto informacja przygotowana i rozesłana do mediów przez diecezję płocką.
- Przyjęliśmy do tej pory 12 uczniów, którzy wraz z rodzicami lub opiekunami uciekli przed wojną. Są w różnym wieku. Zapisaliśmy ich do różnych klas - mówi Agnieszka Kasprzycka, zastępca dyrektora w LO im. Władysława Jagiełły.
Mazowieckie Samorządowe Centrum Doskonalenia Nauczycieli rusza z warsztatami i spotkaniami online. Słuchacze będą mogli skorzystać z konkretnych wskazówek i lepiej przygotować się do przyjęcia nowych uczniów w ekstremalnie trudnej sytuacji.
Z ostatniego komunikatu ratusza: "Obrona terytorialna stolicy Ukrainy potrzebuje wsparcia. Możemy im pomóc, przekazując najpotrzebniejsze rzeczy. Dary musimy zgromadzić w ciągu kilku najbliższych dni. Zostaną zapakowane do samochodu, który wioząc pomoc z Berlina, po drodze wstąpi do Płocka".
Jedni pomagają od lat, inni zgłaszają się ot tak, "z ulicy". Szybkie akcje - w tym są dobrzy. Kiedy nagle potrzebna jest pomoc, skrzykują się i są gotowi do działania w 20 minut. Martwią się tylko, że w pewnym momencie może zabraknąć sił.
Minęły już prawie trzy tygodnie od rosyjskiej napaści na Ukrainę. Jak dotąd w Płocku znalazło schronienie ok. 1200 zarejestrowanych osób, w tym 400 przebywa pod opieką samorządu.
- Nie mamy już nic - mówią nam płoccy pośrednicy nieruchomości. Są przypadki, że do jednego mieszkania ustawia się kolejka chętnych. Natomiast na portalach ogłoszeniowych zaczęły się pojawiać przesadnie drogie oferty.
Jak dotąd na konto Caritas Polska wpłynęło 700 tys. zł z dwóch zbiórek do puszek przeprowadzonych w diecezji płockiej 27 lutego i 2 marca.
Prezydent Płocka przyłączył się do apelu samorządowców z Unii Metropolii Polskich i stowarzyszenia Tak! Samorządy dla Polski o konkretne, systemowe działania ze strony rządu i wojewodów, aby lepiej zaopiekować się gośćmi z Ukrainy i uniknąć katastrofy humanitarnej.
Dzieci z Ukrainy bardzo szybko zostały wyposażone w to, co niezbędne. Jedna mama kupiła cztery pary nowych butów, inna pojechała do hurtowni i przywiozła zeszyty, piórniki, nawet bidony na napoje i pojemniki na kanapki - opisuje dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 12 pomoc ze strony pracowników i rodziców polskich uczniów.
Aktualnie w szpitalu przy ul. Medycznej przebywają cztery osoby, które uciekły przed wojną w Ukrainie. - To dwoje dzieci w wieku 1 roku i 12 lat. Są na oddziale pediatrycznym. Leczymy też dwoje dorosłych na oddziale internistycznym - poinformował we wtorek Stanisław Kwiatkowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku.
Z powodu agresji Rosji na Ukrainę pomocy potrzebują zarówno Ukraińcy przebywający w ojczyźnie, jak i osoby, które w poszukiwaniu schronienia przybyły do Polski.
Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł pilnie zaapelował do samorządów o wyznaczenie listy obiektów, w których mogliby zostać zakwaterowani uchodźcy. Płock zadeklarował swoją pomoc i wskazał takie miejsca.
Przez kilka dni płocczanie przynosili do POKiS-u torby z zakupami - artykułami pierwszej potrzeby. Uzbierało się kilkanaście pokaźnych kartonów.
Wszystko, czym się chcemy podzielić, można przynosić do Płockiego Ośrodka Kultury i Sztuki przy ul. Jakubowskiego 10. Dziś, w sobotę, do godz. 20, a potem w przyszłym tygodniu, do piątku.
"W Warszawie strajk głodowy w obronie uchodźców, we Wrocławiu okupacyjny. Przyjdź, okaż solidarność" - napisała organizatorka akcji Monika Niedźwiedzka. I zaprasza na Stary Rynek w czwartek na godz. 18.
Dziś uchodźcami są Afgańczycy, wczoraj byli Syryjczycy, a sto lat temu i wcześniej Polacy. A może warto spojrzeć na to inaczej. Po prostu: ludzie.
Poniedziałek był ostatnim dniem zbiórki przyborów szkolnych dla dzieci, które mieszkają w polskich ośrodkach dla uchodźców. I znowu do naszej redakcji przyszło bardzo dużo fajnych ludzi, z torbami wypełnionymi kolorowymi szkolnymi rzeczami.
Dzieci z Czeczenii, Tadżykistanu, Ukrainy, Armenii, Gruzji z ośrodków dla uchodźców w Warszawie, Łomży, Czerwonym Borze czekają na wasze wsparcie. Kredki, farby, plecaki przydadzą im się w szkole. Będą także znakiem, że pamiętamy o nich i że w trudnych chwilach ich rodziny i one nie są same.
Papieskie stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie rozpoczęło kampanię "Mazowsze dla Syrii". Celem jest budowa w syryjskim mieście Yabrud nowej szkoły, która pomieści około tysiąca dzieci. Wsparcie finansowe zapowiedzieli m.in. samorząd Mazowsza, wojewoda oraz Caritas.
Takie słowa padły pod koniec wtorkowej sesji płockiej rady miasta. W jej ostatnim punkcie rozgorzała dyskusja o tym, czy miasto powinno, czy nie powinno przyjmować uchodźców.
Czy w Płocku można zjeść pizzę, będąc ubranym w koszulkę z napisem wyrażającym własne poglądy? A jeszcze, nie daj Boże, mieć przy sobie tabliczkę z podobną deklaracją? Okazuje się, że nie do końca.
Radni nie zajmą się petycją w sprawie przyjęcia syryjskich uchodźców. - Taka petycja nie ma prawnego umocowania - mówi przewodniczący rady miasta Artur Jaroszewski. Monika Niedźwiecka: - To brak solidarności z ofiarami wojny.
Polskę podzielił ich los. Sopot chciał przyjąć do siebie dziesięcioro dzieci, rząd miał odmówić. I rozgorzała dyskusja - jedni mówią, że taka forma pomocy nie ma sensu, inni pytają, gdzie podziały się nasze chrześcijańskie wartości. Tymczasem niedługo stanowisko w sprawie będzie musiał zająć Płock.
- Nauka, jaką zaczerpnęliśmy z tamtych zmagań Polski, Mazowsza z Krzyżakami, pozostała w nas na zawsze: jak raz wpuścisz do domu obcego - wpuścisz do domu dopiero budowanego, do domu małego, domu słabego, to możesz zgotować sobie wielką biedę... - mówił w niedzielę w Zakroczymiu płocki ordynariusz bp Piotr Libera.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.