Mówiło się o nich "tłuste koty PiS". Wydawało się, że po jesiennych wyborach nowa miotła w spółkach skarbu państwa i instytucjach zależnych od rządu szybko ich wymiecie. Czy tak się stało rzeczywiście?
Jeśli wójt Pcimia mógł zostać prezesem Orlenu, to czemu nauczyciel z podstawówki w Bielsku miałby nie zasłużyć na zarząd ważnej spółki koncernu i radę innej spółki, miejskiej. Zarobił 300 tys. zł rocznie, a w zarządzie wspiera go jeszcze - dwa w jednym - były prezydent Płocka i właściciel kawiarni. Wszystkich łączy PiS i rozpędzona w ostatnich ośmiu latach kariera.
"Pieniądze i spółki" - w taki sposób partię rządzącą nazwał w Sejmie Miłosz Motyka (PSL) podczas ogłoszenia listy 358 osób okupujących stanowiska w państwowych spółkach.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.