Sezon na grzyby właśnie powinien trwać w najlepsze, a tymczasem w naszych okolicach próżno liczyć na udane zbiory. Ci, którzy wybrali się już do lasu - albo mieli farta i znaleźli kilka sztuk na sos lub zupę, albo musieli obejść się smakiem.
Grzyby są. Razem z mężem jeździmy zwykle w okolice Dobrzykowa. Ale czasem aż za Sierpc albo do Lipianek w gminie Nowy Duninów - mówi nam pani Renata. Z ostatniego grzybobrania, przed weekendem, przywiozła prawdziwki, podgrzybki i koźlarze.
- Z Nowego Duninowa i Lipianek wracamy z pełnymi koszami - mówi nam płocczanka, pani Renata. Wraz z mężem każdego roku jeździ tam po jesienne zbiory.
- Eee, można pomarzyć. Susza, grzyby nie rosną, ja wczoraj tylko jedno wiaderko przy okazji biegania zebrałam - na Krzywym Kołku niedaleko Soczewki instruowała napotkanych znajomych biegaczka amatorka. A jednak z lasu wyłaniał się wciąż ktoś, kto taszczył wcale niemały zbiór.
Gdzie są grzyby? Prawie wszędzie: w Soczewce, pod Gostyninem, w lasach nazywanych niesłuchowskimi (od Niesłuchowa w gminie Bodzanów), pod Sierpcem.
Pan Wojciech twierdzi, że pełnia nie sprzyja grzybom, więc wtedy do lasu się nie wybiera. Ale kiedy już rusza na grzybobranie bliżej nowiu, to wraca do domu z pełnymi koszami. - Nic podobnego - oburza się inny płocczanin, zresztą też Wojtek. - Nie ma to jak grzybobranie w czasie, gdy księżyc jest najbardziej pyzaty!
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.