- Tak, ma to związek z sytuacją epidemiczną - potwierdza dyrektor szpitala Stanisław Kwiatkowski. - Wojewoda nakazał nam przygotować 84 łóżka covidowe, czyli na ten cel oddajemy nie tylko cały oddział zakaźny, ale i płucny. Decyzja przyszła dziś, w czwartek, właśnie to przygotowujemy.
Informacja została potwierdzona w ratuszu. Starsza pani umarła w środę wieczorem.
Parę dni temu w DPS w Nowym Miszewie zmarła schorowana 87-letnia kobieta, dziś, w środę - pan po siedemdziesiątce. - Od dłuższego już czasu liczyliśmy się z tym, że odejdą, przygotowaliśmy na to rodziny - mówi Jarosław Mioduski, szef placówki.
W DPS przy ul. Krótkiej koronawirusa najpierw wykryto u sędziwej mieszkanki. Od razu miasto jako organ prowadzący placówkę zarządziło badania zarówno personelu, jak i pensjonariuszy. Dziś, w środę, dowiedzieliśmy się, że zakażonych jest już 12 osób. Zgłosili się do nas pracownicy, którzy uważają, że w informacjach przekazywanych oficjalnie "Wyborczej" jest sporo przekłamań, a do takiej skali zachorowań dojść nie musiało.
- Postanowiłem wykorzystać tzw. dni dyrektorskie - mówi nam dyrektor Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego przy Mazowieckiej Uczelni Publicznej w Płocku Michał Woliński. - O tym, że nasza nauczycielka ma dodatni wynik na koronawirusa, sanepid poinformował nas w nocy z wtorku na środę.
Chorzy na COVID to trójka pracowników oraz 18 pensjonariuszy. 16 osób personelu jest na kwarantannie. - Ale jeszcze sobie radzimy - zapewnia starosta płocki Mariusz Bieniek.
Taki komunikat jest zamieszczony na stronie DPS "Dom przyjaznych serc". Od soboty przybyły więc dwie chore osoby.
U starszego mieszkańca miszewskiego DPS-u COVID-19 został wykryty przypadkiem, mężczyzna nie miał żadnych objawów i podobno do dziś ich nie ma. Dlatego badanie zostało powtórzone i dziś już wiadomo na pewno - jest on zakażony koronawirusem. Dlatego testom zostaną poddani także inni mieszkańcy.
- Uzbierało się - przyznaje dyrektor Romuald Ostrowski. - Część osób zakażonych mamy z ognisk, część to pojedyncze przypadki. Nie zapewnię, że do wieczora ta liczba się nie zwiększy.
- Wojewoda monitoruje sytuację i nie zdziwimy się, jeśli wkrótce wyznaczy oddział płucny na ten dedykowany Covidowi. Ale jeśli dynamicznie przybędzie zakażonych, ja sam podejmę taką decyzję, przecież ludzi gdzieś trzeba leczyć - deklaruje dyrektor szpitala wojewódzkiego w Płocku. Dodajmy - oddział płucny był zamknięty z powodu zakażenia się personelu koronawirusem, pacjentów przyjmuje znów od soboty.
- Informacja o tym, że nasz uczeń ma wynik pozytywny badania na COVID-19, przyszła z sanepidu w sobotę wieczorem - powiedziała nam dyrektorka szkoły Agnieszka Wierzchowska. - Właściwie każdy się spodziewa, że to może wszędzie się stać. My bardzo szybko zorganizowaliśmy się w tej nowej sytuacji.
Chodzi o dom pomocy społecznej przy ul. Krótkiej. W piątek wieczorem przyszedł wynik badania jednej z mieszkanek, był dodatni. Od razu w sobotę pobrano wymazy od wszystkich pracowników i pensjonariuszy. Na razie koronawirusa stwierdzono u 10 osób, ale to może nie być koniec.
Sobotnia noc była "gorąca", ok. godz. 22 do Domu Opieki Społecznej w Miszewie (gm. Bodzanów) przyszła informacja o dodatnim wyniku badania jednego z mieszkańców. Szybko zaczęto wdrażać procedury.
To efekt tego, co w DPS wydarzyło się w piątkowy wieczór. Szpital wojewódzki, w którym leczona jest jedna z mieszkanek, poinformował, że wynik badania wyszedł u niej dodatni.
- Przede wszystkim staramy się o to, by jak najszybciej wszyscy mieszkańcy i pracownicy placówki przy ul. Krótkiej mieli zrobione wymazy - mówi nam wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej Cezary Dusio.
Informację tę potwierdziła wicestarosta powiatu płockiego Iwona Sierocka. - Jeśli przez weekend nikt więcej nie zachoruje, we wtorek uczniowie wrócą do szkoły - powiedziała "Wyborczej".
Wczoraj, we wtorek, sanepid poinformował dyrekcję najstarszego polskiego liceum, że wynik badania drugoklasisty na obecność koronawirusa jest dodatni. Od razu wszczęto procedury przygotowane na taką okoliczność.
Wciąż wiele osób czeka na zrealizowanie skierowań na rehabilitację w sanatoriach zwanych popularnie ZUS-owskimi. Ale dodzwonić się do ZUS jest równie łatwo, jak wykupić wycieczkę na Księżyc. Dlatego, ponaglani pytaniami od czytelników, postanowiliśmy zapytać, jak się rzeczy mają.
- To małe koreańskie urządzenie - mówi Stanisław Kwiatkowski, dyrektor szpitala. - Czytałem o nim i słyszałem, że jest mało wiarygodne: jeśli daje wynik pozytywny, to należy to jeszcze sprawdzić, a jak negatywny, to też nie ma stuprocentowej pewności, że człowiek nie jest zakażony.
To nie są oficjalne, ale pewne informacje. O tej sytuacji zresztą we wtorkowych wieczór informują się SMS-ami rodzice.
Na całym oddziale jest 18 łóżek, wszystkie są przygotowane dla pacjentów z koronawirusem - chorych lub oczekujących na wyniki. Dyrektor szpitala Stanisław Kwiatkowski w środę poinformował, że przebywa tam aktualnie 15 pacjentów, w tym 10 z już stwierdzonym COVID-19.
Płocki sanepid w sobotę raportował o pięciu osobach zakażonych koronawirusem. W niedzielę przybyły trzy osoby, a dziś, w poniedziałek - kolejne trzy. Liczba wszystkich chorych na terenie działania sanepidu doszła do 105, z czego 54 to już ozdrowieńcy.
Od piątku przez weekend na oddział zakaźny przyjęto kolejnych dwóch pacjentów chorych na COVID. Ale koronawirusa wykryto także u innych osób. Ci w niezłym stanie zostali wypuszczeni do domów, gdzie muszą przebywać w izolacji.
Piątek w całej Polsce jest dniem rekordowym - liczba zakażonych w ciągu ostatniej doby jest najwyższa od początku epidemii, koronawirusa stwierdzono u 657 osób. Siedmioro chorych zmarło. Na szczęście w naszym subregionie bilans zachorowań jest niższy niż w ostatnich dniach.
- Co tu komentować? - denerwuje się dyrektor płockiego sanepidu Romuald Ostrowski. - Ta epidemia jest i ludzie powinni mieć tego świadomość. Uważać, nie lekceważyć. Bo znów mamy w czwartek cztery nowe zakażenia na naszym terenie.
- Właśnie dziś mamy taki mały, szczególny jubileusz, to już 100. dzień naszych zmagań z koronawirusem - mówił na czwartkowej telekonferencji dyrektor szpitala Stanisław Kwiatkowski. - Każdego dnia nasz wewnętrzny sztab kryzysowy analizuje sytuację, wprowadza zmiany, wprowadza zarządzenia.
- Jesteśmy wkur...ni - policjanci, którzy jako pierwsi poinformowali nas, że komenda stała się kolejnym w Płocku ogniskiem epidemii, nie kryją złości. - Bo gdyby X przechodził tę "koronę" bezobjawowo, to można zrozumieć. Ale on przychodził do roboty z gorączką i śmiał się, że żadnego COVID-u nie ma. A przełożeni nie reagowali.
- Ludzie wciąż lekceważą tego wirusa, awanturują się, kiedy przeprowadzamy wywiady epidemiczne. Tymczasem na naszym obszarze działania wciąż ujawniają się kolejne ogniska zakażeń - mówi szef płockiego sanepidu Romuald Ostrowski. Dodajmy - chorych przybywa też w rejonie Gostynina, tam w ostatniej dobie zmarła jedna osoba.
Tymczasem o dwie osoby wzrosła liczba zakażonych pacjentów na oddziale zakaźnym. - Ostatniej doby doszły po jednej osobie z Płocka i Gostynina - poinformował dyrektor Stanisław Kwiatkowski.
O następnej zarażonej osobie informuje w poniedziałek sanepid w Płocku. Na terenie jego działania COVID-19 wykryto od początku epidemii u 67 osób; 30 z nich to już ozdrowieńcy, ale też dwie zmarły. Rekord zachorowań jest na terenie Gostynina i powiatu gostynińskiego, ale w poniedziałek szczęśliwie bilansu tego nie zwiększył żaden nowy chory.
W poniedziałek sytuacja w szpitalu na Winiarach nie jest najgorsza: na oddziale zakaźnym przebywa 12 pacjentów, w tym czworo ze stwierdzonym koronawirusem. Ale jeszcze nie tak dawno pacjentów było 16, a łóżek na całym oddziale - 18. A - jak twierdzi dyrektor Stanisław Kwiatkowski i jak pokazują statystyki zachorowań - koronawirus "ma się dobrze".
To oficjalna informacja potwierdzona przez szpital. Komunikat w tej sprawie przekazała w sobotę po południu Ewa Brzosko, specjalista ds. komunikacji społecznej.
"Ciągłe przypadki koronawirusa, wszyscy pacjenci przechodzą go bezobjawowo. Political fiction" - śmieje się z doniesień o kolejnych zakażonych jeden z czytelników w komentarzu na naszym profilu na Facebooku. Wiele osób jest tego samego zdania. Czy można tak ignorować zagrożenie?
Testy dały wynik dodatni u trzech osób z obszaru działania płockiego sanepidu, siedmiu - z gostynińskiego i dwóch - z sierpeckiego.
W Płocku od wczoraj liczba zakażonych zwiększyła się o cztery osoby. Najmłodsza ledwie przekroczyła trzydziestkę. W ostatnim czasie na terenie miasta i powiatu płockiego w sumie zakaziło się 13 osób. Romuald Ostrowski, dyrektor płockiego sanepidu, przypomina: - Przecież cały czas mówię, żeby nie lekceważyć epidemii, bo ona po prostu wciąż jest.
O tym, że w ciągu ostatniego tygodnia koronawirus zaatakował kolejne osoby w subregionie płockim, pisaliśmy wczoraj, w niedzielę. Nowe ogniska choroby zanotowały sanepidy w Sierpcu i Gostyninie. Podajemy najnowsze, poniedziałkowe dane.
Dane z sanepidów z Płocka, Gostynina i Sierpca nie napawają optymizmem. W szpitalu z Gostyninie Zalesiu zakażonych jest 19 pacjentów i pięć osób z personelu. Koronawirus szaleje też w powiecie sierpeckim.
Na ten moment właściwie to dobra wiadomość, choć - podkreśla dyrektor placówki - nie można wykluczyć, że chorych na COVID przybędzie. Dlatego wyczekuje odpowiedzi od wojewody na wniosek szpitala, by przywrócić oddziałowi zakaźnemu status "covidowego" oraz by znów było płacone za leczenie takich pacjentów.
To najnowsza informacja przekazana na środowej telekonferencji przez dyrektora szpitala Stanisława Kwiatkowskiego. To kobieta z gminy Bielsk.
Takie obawy na wtorkowej telekonferencji prasowej przekazał dyrektor szpitala. Choć uprzedzamy, że liczba pacjentów placówki zakażonych w ostatniej dobie się nie zwiększyła.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.