Jeszcze pod koniec marca było ich w szpitalu wojewódzkim nawet 121. Dane z piątku 23 kwietnia mówią już o 66 hospitalizowanych.
Jeśli patrzy się na oficjalne dane rządowe dotyczące skutków pandemii, to widać, że zakażeń ubywa. Dziś, w piątek, przybyło 10 858 nowych. Ale śmiertelność wśród tych, których dopadł koronawirus, wciąż jest zatrważająco wysoka. Ostatniej doby zmarło 539 osób. W tym dwie w naszym subregionie.
Tak naprawdę to te same osoby, które utworzyły ten oddział, stwierdziły, że możemy zacząć likwidację - w środę poinformował radnych wiceprezes Płockiego Zakładu Opieki Zdrowotnej Marek Stawicki.
Według oficjalnych danych rządowych dziś, w środę, przybyło 13926 nowych zakażeń. To dużo, ale jeszcze bardziej przeraża liczba osób, które przegrały z chorobą. Zgonów było bowiem aż 749, w tym 201 zmarłych nie miało innych chorób.
W poniedziałek informowaliśmy o pacjentach wypisywanych z chirurgii i ortopedii i zawieszeniu tam zabiegów planowych. Wstrzymane zostały też na nich nowe przyjęcia.
- W Płocku poczyniliśmy pewne przygotowania - mówił we wtorek Andrzej Nowakowski. Problem w tym, że wciąż nie ma ostatecznej decyzji, czy faktycznie taki punkt w naszym mieście powstanie.
- W poniedziałek rano zgłosiliśmy oddział covidowy do systemu - mówi Ewa Brzosko, specjalistka ds. komunikacji społecznej w Płockim Zakładzie Opieki Zdrowotnej.
Przystąpienie przez koncern do rządowego programu szczepień wiąże się z koniecznością znalezienia minimum 500 chętnych.
Czy w szpitalu na Winiarach będą podawać szczepionkę firmy Johnson & Johnson? Dyrektor Stanisław Kwiatkowski: - Nie mamy na to zbytniego wpływu. Zamawiamy pewną liczbę szczepionek, natomiast o dostawie decyduje Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych.
Są też lepsze wieści - w szpitalu wojewódzkim mają nieco mniej zakażonych koronawirusem, zwiększyła się dostępność do świadczeń dla pacjentów z innymi schorzeniami.
W regionie płockim liczba nowych zakażeń - według oficjalnych danych - w piątek przekroczyła setkę, czyli jest ich mniej niż dzień wcześniej. Zmarły trzy osoby. Niestety, nie oznacza to, że już można mówić o ustąpieniu trzeciej fali pandemii. Rzecznik ministerstwa zdrowia i specjaliści wirusolodzy przestrzegają: - Wszyscy musimy bardzo uważać, nie zdejmować maseczek, bo szpitale są przepełnione, a liczba zgonów jest ogromna!
Na przekazanie urządzeń przyszło mu czekać niemal trzy tygodnie.
Nie ma w nim odgórnego wskazania ani najlepszej formy, ani terminu uroczystości - o wszystkim mają decydować proboszczowie w porozumieniu z rodzicami.
Z oficjalnych danych rządowych wynika, że aż 163 testy wykonane ostatnio w regionie płockim mają wynik pozytywny. Zmarło kolejne pięć osób, wszystkie miały choroby współistniejące z COVID.
Przy Kościuszki mieli udostępnić 55 łóżek - o tylu zdecydował minister zdrowia, nadając nakazowi rygor natychmiastowej wykonalności. Tymczasem sprawa toczy się już niemal trzy tygodnie.
Chociaż na środowej konferencji prasowej minister zdrowia mówił, że w porównaniu z okresem przedświątecznym nowych zakażeń koronawirusem jest mniej, to jednak w oficjalnych danych widać, że zabójczy wirus znów jest w ataku. I zbiera tragiczne żniwo, bo raporty z ostatniej doby mówią aż o ponad 800 zgonach. Także w naszym mieście i okolicy.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia na konferencji prasowej podczas ogłaszania danych przypominał, że chociaż we wtorek liczba nowych zachorowań wyniosła 13 227, to jeszcze za wcześnie, by wyciągać wnioski, czy trzecia fala epidemii koronawirusa cofa się, czy wciąż trzyma mocno. Niestety, ministerstwo podało też bardzo wysoką liczbę zgonów w całym kraju - 644.
- Nasz szpital tymczasowy działał bez OIOM-u cztery miesiące. Po prostu nie przyjmowaliśmy tam pacjentów z COVID z innymi chorobami towarzyszącymi bądź byli to pacjenci ze schorzeniami, które nie miały wpływu na leczenie COVID-19 - mówi Stanisław Kwiatkowski.
"Dlaczego - pyta nasza czytelniczka - w niecałą dobę po tym, jak dostałam termin szczepienia, młody człowiek spod Warszawy dostał termin o miesiąc wcześniejszy niż mój, w dodatku w Płocku? Skąd nagle wzięły się te wczesne terminy dla młodych?". Pytania przekazaliśmy do rzecznika Ministerstwa Zdrowia i mamy odpowiedź.
W liście do wojewody Konstantego Radziwiłła Andrzej Nowakowski po raz kolejny zarzuca, że za wymogiem natychmiastowego udostępnienia znacznej części szpitala pod potrzeby oddziału covidowego nie poszło równie szybkie realne wsparcie. Na niezbędny sprzęt miasto czeka już dwa tygodnie.
Z jednej strony to dobra wiadomość - w piątek w szpitalu pod Orlenem zaczęła działać intensywna terapia, pacjentów w cięższym stanie nie będzie trzeba przewozić na OIOM na Winiarach. Z drugiej strony - brakuje pielęgniarek anestezjologicznych.
Czwartkowy bilans pandemiczny rysuje się w bardzo ciemnych barwach: w całym kraju mamy 27 887 nowych przypadków zakażeń i aż przerażające 954 zgony, z czego wyłącznie z powodu - 241. Jednak na konferencji prasowej rzecznik Ministerstwa Zdrowia tłumaczył, że to poświąteczna "kumulacja", jeszcze od czasu Wielkiego Piątku.
Wstępne plany zakładają też utworzenie trzech zespołów do podawania preparatu.
Jeszcze kilka dni temu popularny klub na Podolszycach zachęcał na Facebooku, by. być jak Patryk z Płocka, który "chce wrócić na siłownię po długiej, pandemicznej przerwie, jeszcze nie ma karnetu, ale chce stać się klubowiczem".
Oficjalne dane rządowe dla całej Polski dziś, w środę, są takie: 14 910 nowych zakażeń, zmarło na COVID 638 osób, przy czym wyłącznie z powodu koronawirusa - 158. W całym kraju na kwarantannie jest prawie 414 400 ludzi. Jednak zdaniem fachowców ta stosunkowo "mała" liczba nowych przypadków zakażeń nie oddaje stanu faktycznego, to jeszcze poświąteczny efekt wykonywania mniejszej ilości testów i opóźnień w raportowaniu.
- Trwają ustalenia z osobami odpowiedzialnymi, głównie z Płockim Zakładem Opieki Zdrowotnej - zapowiada Andrzej Nowakowski.
Tuż przed świętami liczba pacjentów chorych na COVID w szpitalu wojewódzkim nieco spadła, ale teraz powodów do optymizmu już nie ma. - Choroba u nas nie odpuszcza - mówił we wtorek dyrektor Stanisław Kwiatkowski.
W okresie przedświątecznym zmalała liczba pacjentów, ale to się może zmienić w każdej chwili. Stanisław Kwiatkowski przekazał też dobrą informację - są anestezjolodzy i od wtorku w szpitalu tymczasowym zostanie uruchomiony pododdział intensywnej terapii.
W zeszły piątek wstrzymano przyjęcia na internę w miejskim szpitalu Świętej Trójcy. W regionie zamieszkałym przez ok. 350 tys. osób pozostaje jeden dostępny oddział chorób wewnętrznych - w szpitalu wojewódzkim.
W szpitalu na Winiarach jest nieco mniej pacjentów chorych na COVID-19, udało się skompletować grupę anestezjologów, którzy obejmą dyżury w szpitalu tymczasowym. To dobre wieści. Nieco trudniej jest z pielęgniarkami.
W taki sposób swoich parafian zaprasza na nabożeństwa Wielkiego Tygodnia proboszcz parafii św. Katarzyny w Łęgu Probostwie w diecezji płockiej. "Niech świat pogański zobaczy naszą odważną wiarę" - zwraca się do nich.
- Czas, który można było wykorzystać na lepsze przygotowanie do trzeciej fali pandemii, został ewidentnie przespany. Dziś podejmuje się działania koszem naszego szpitala, pacjentów, Płocka i całego regionu - uważa Andrzej Nowakowski.
Zawieszenie pracy bloku operacyjnego i sali cięć cesarskich, wykonywania zabiegów chirurgicznych czy ginekologicznych - to możliwe konsekwencje jednej decyzji ministra. A wszystko dotyczy płockiego szpitala Świętej Trójcy.
Tak mówi dyrektor szpitala wojewódzkiego w Płocku Stanisław Kwiatkowski i dodaje: - Mam nadzieję, że zarząd Płockiego Zakładu Opieki Zdrowotnej weźmie pod uwagę wszystkie za i przeciw. I nie pójdzie w stronę zamknięcia swojej interny. W przeciwnym razie mieszkańcy regionu zostaną z ok. 60 łóżkami u nas. A te są już zajęte.
- Nie da się w ciągu jednego dnia dostawić czy wyczarować 50 łóżek. A nawet jeśli udałoby się zabrać pacjentów z oddziału w ciągu jednego dnia, to i tak w tym momencie nie wyczaruje się kolejnych lekarzy - mówił w sobotę Andrzej Nowakowski.
Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł w sobotę zorganizował konferencję prasową. Przekonywał, że nie mają racji ci, którzy uważają, że pacjenci z COVID-19 najpierw powinni trafiać do szpitala tymczasowego.
Czy mieli już dziecko chore na COVID-19? Czy widzą szansę na anestezjologów dla szpitala tymczasowego? Czy planują zmienić przeznaczenie któregoś z oddziałów? Między innymi o tym mówił dyrektor szpitala wojewódzkiego podczas piątkowej telekonferencji.
Ordynariusz diecezji płockiej sugeruje, by wyrazy pobożności i kultu religijnego okazywać w "skromniejszej formie", z zachowaniem środków ostrożności i przepisów sanitarnych.
- Niestety i my możemy potwierdzić złe statystyki dotyczące zgonów - mówi Stanisław Kwiatkowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.