- Bielan? A kto to jest? - zdziwiła się kobieta na jednym ze stoisk kół gospodyń wiejskich, na którym pół godziny wcześniej wicemarszałek Senatu i kandydat do Parlamentu Europejskiego częstował się powidłami z buraków cukrowych. - No to starosta płocki przecież - podpowiadał jakiś mężczyzna.
Bo jednym z największych wabików tej tradycyjnej imprezy są właśnie kiermasze, na których wystawiane są np., wyroby z wikliny, drewna, ale przede wszystkim mnóstwo kwiatów, krzewów, drzewek, nasion. Od tych najbardziej popularnych po nowości ogrodnicze.
Giełda trwa od niedzielnego poranka i jak co roku trzeba trochę pokombinować z parkowaniem. Bo choć wszędzie są wyznaczone taśmami miejsca i osoby, które kierują we właściwą stronę, to tradycyjnie już kierowcy wpadają w korek. Ale na plac za urzędem gminy, gdzie wszystko się odbywa, ciągną całe rodziny. Można tam nie tylko kupić rośliny, których wybór jest naprawdę duży.
W niedzielę rozpoczęła go Płocka Lokalna Organizacja Turystyczna z urzędem miasta oraz urzędami marszałkowskim i wojewódzkim. Przy pomniku Bolesława Krzywoustego najmłodsi mogli skorzystać z różnych atrakcji, jak np. malowanie buziek, oglądać zwierzaki z zoo. A starsi mieli okazję wziąć udział w warsztatach tworzenia "lasów w słoiku" lub w spacerze turystycznym po Płocku z przewodnikami z PLOT. Była okazja porozmawiać z prezydentem Płocka i marszałkiem Mazowsza. Ludzi przyszło sporo i wszyscy się świetnie bawili.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.