Ostatni dzień festiwalu, podobnie jak w ubiegłych latach, rozgościł się w parku na płockiej Mostówce. Sun/Day słynie z tego, że teren tej imprezy zawsze ma klimatyczną oprawę - i nie chodzi tylko o zielone otoczenie parku na schodach, ale także wymyślne dekoracje. Tak jak przed imprezą zapowiadali organizatorzy festiwalu - w tym roku jest wprost magicznie. W parku zaroiło się od indiańskich motywów, a na widok scen trudno było się nie uśmiechnąć.
W sobotnią noc na festiwalowej plaży wydawało się być jeszcze więcej ludzi niż w piątek. Do wysłuchania i obejrzenia mieli kilka kolejnych świetnych koncertów. Elektroniczne brzmienia znów wzbogacone były dźwiękami żywych instrumentów, ale także niesamowitymi wizualizacjami i efektami świetlnymi.
Chwilę po godzinie 19 festiwalowicze dopiero zaczęli schodzić na plażę nad Wisłą. Miejscem, do którego w pierwszej kolejności kierowali swoje kroki, był namiot Circus Tent.
Bawili się do rana. Koło południa "wypłynęli" na miasto. Uczestnicy Audioriver odpoczywają, relaksują się na płockiej starówce, by wieczorem znów mieć siłę na zabawę.
Tak, pierwsza festiwalowa noc za nami, wszyscy zbierają siły przed kolejnym muzycznym "starciem". Nie tylko na polach na plaży, ale wzdłuż całego nabrzeża, aż za stary most, stoją namioty, z których śpiochy już wystawiły noc. A jak było w pierwszym dniu (nocy) Audioriver?
Pierwszy dzień festiwalu za nami. Do naszego miasta specjalnie na Audioriver znów zjechało się mnóstwo fanów muzyki elektronicznej - widać to było już w piątek, kiedy późno w nocy przez plażę przelewały się masy barwnych ludzi. Tej nocy furorę na koncertach zrobili m.in. dynamiczny ZHU, High Contrast czy Carl Craig.
Artystka wystąpiła w piątkowe popołudnie, jeszcze przed rozpoczęciem imprezy na plaży. Pokazała się w duecie z DJ Mr Leksem.
Ludzie schodzą się na festiwal nad Wisłę. , Po godz. 20 w festiwalowym miasteczku jeszcze nie było tłumów, ale to cisza przed burzą dźwięków i tanecznego szaleństwa
A to za sprawą Burn Stage, która jako pierwsza rozgrzewała fanów elektronicznych brzmień. Od koncertów oraz Targów Muzycznych na starówce rozpoczął się Audioriver.
Ekipa Audioriver już 12. rok z rzędu zmienia oblicze Płocka - festiwalowa rzeka rozlewa się nie tylko na plaży, ale także na większej części starówki. W ostatni weekend lipca zjeżdżają się tu ludzie z całego kraju, by być częścią roztańczonego tłumu, który żyje tą imprezą przynajmniej od kilku tygodni. I chociaż w Polsce latem dużych wydarzeń na poziomie nie brakuje, dla niektórych "deserem" wakacyjnej imprezowej trasy jest właśnie Audioriver.
Audioriver to już nie tylko zabawa, a przeżycie społeczne. Jesteśmy w każdym zakątku tego miasta, w każdym barze, w każdej Żabce. Ja, będąc tu, nie mogę przestać się uśmiechać. Ach, no i publiczność jest coraz lepiej ubrana, ale to chyba generalnie można powiedzieć o Polakach - mówi Łukasz Napora.
O opinię na temat festiwalu poprosiliśmy Marlenę Giersz, fotografkę i Zbyszka Barankiewicza, pracownika słupskiegu urzędu miasta.
Wprowadzić uczestników w klimat elektronicznych brzmień, atrakcyjnie wypełnić festiwalowiczom czas w ciągu dnia i w końcu wypromować rodzimych artystów. Od tego właśnie jest Audiobar.
Byłam jeszcze dzieckiem, kiedy muzyczno-wokalny prym wiedli w Polsce Irena Santor, Halina Kunicka, Jerzy Połomski, a łzy wyciskał schyłkowy Mieczysław Fogg. I nagle obok tego towarzystwa pojawił się niejaki Czesław Wydrzycki, znany jako Niemen. Część przyzwyczajonej do zupełnie innej estetyki publiki nie posiadała się z oburzenia.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.