Podsłuchiwanie i nagrywanie rozmów uważa za ostateczność, czasami wstydzi się za kolegów dziennikarzy, nie boi się oskarżeń polityków, bo wszystkie procesy, które mu wytoczyli, wygrał.
W koszmarach sennych widzi krzyczącego Tomasza Lisa. Tomasz Sekielski spotkał się wczoraj z uczniami IV Liceum Ogólnokształcącego.
W pierwszej części spotkania "Dziennikarz roku 2006" opowiedział o swojej pracy. Później odpowiadał na pytania zebranych.
Za swoją największą porażkę Sekielski uważa program w TVN, do którego zaprosił Jacka Kurskiego. - Razem z Andrzejem Morozowskim wyszliśmy wtedy z roli gospodarzy i daliśmy się ponieść emocjom. Po prostu nakrzyczeliśmy na naszego gościa, a to nie powinno się zdarzyć.
Do dziś pamięta także wywiad radiowy sprzed kilku lat. - Rozmawiałem z ówczesnym wicepremierem Romanem Jagielińskim. Na koniec chciałem przypomnieć słuchaczom, kto był moim gościem. Patrzyłem na niego i nie mogłem sobie przypomnieć, jak się nazywa. Pamięć ludzka, szczególnie w ważnych, stresujących sytuacjach bywa zawodna. Od tej pory zawsze podczas programu mam kartkę z najważniejszymi notatkami.
Praca w radiu to jednak dla niego nie tylko takie wspomnienia. - Radio bardzo mi pomogło - opowiada. - Nauczyłem się mówić. Tam nawet kilkusekundowa cisza jest niewybaczalna, boli w uszach. Dzięki temu od początku pracy w telewizji nie miałem problemu z występowaniem na żywo przed kamerą.
Uczniowie pytali o aferę z tzw. taśmami Renaty Beger. Na pytanie, czy zakładanie podsłuchów jest etyczne, Sekielski przyznał, że zrobiłby to raz jeszcze, gdyby sytuacja się powtórzyła, choć zdaje sobie sprawę z tego, że "może mieć przez to kiedyś problem ze św. Piotrem". - To była rozmowa osób publicznych i dotyczyła spraw wagi państwowej. Uważam jednak, że takie rozwiązania są ostateczne i można się do nich uciekać tylko w sytuacjach wyjątkowych.
Poproszony o zdradzenie, jak przygotowuje się do programów, opowiadał m.in. o tym, jak przeprowadzać wywiad. - Dziennikarz nie powinien zapominać, że to przede wszystkim rozmowa. Niektórzy biegną do następnego punktu i nie słuchają odpowiedzi. Pytania powinny być jak najkrótsze - radził młodzieży. - Kiedy są rozbudowane, delikwent ma czas na zastanowienie i przemyślenie odpowiedzi.
Wszystkie komentarze