Motolotnia kosztuje tyle co samochód
Wojtek Bógdał skończył w Płocku Jagiellonkę, teraz studiuje na Politechnice Warszawskiej, w jej płockiej filii. Wybrał kierunek mechanika i budowa maszyn. - Bo łączy się z moim lataniem - śmieje się chłopak i zaraz uściśla, że w części sam konstruuje swoje paramotolotnie. Do tej, na której zdobył mistrzostwo świata, zrobił np. wózek. To do niego przyczepia się silnik, siedzisko i skrzydło.
- Ale pierwszą paralotnię kupił mi tata. Na niej się uczyłem i przyglądałem się jej budowie. W internecie oglądałem zawody i zacząłem się do nich przygotowywać. Im lepiej latałem, tym bardziej profesjonalny miałem sprzęt - mówi Wojtek, członek motoparalotniowej kadry Polski.
Motoparalotnia to bardzo skomplikowane urządzenie. - Profil skrzydła jest bardzo zbliżony do konstrukcji płata w samolocie czy szybowcu, różni się tym, że jest wykonany z tkaniny. Ale to nie jest to samo co spadochron - zaznacza mistrz. - Paralotnia lata dzięki wykorzystaniu prawa Bernoulliego.
Chodzi o to, że powietrze gromadzi się pod skrzydłem i wytwarza taką silę, która unosi całe urządzenie.
Fot. DARIUSZ BOGDAL
Profesjonalna motoparalotnia kosztuje tyle co samochód. - Na zestaw, który wykorzystywany jest na zawodach, trzeba wydać około 40-45 tysięcy złotych. Jeżeli chcemy walczyć na najwyższym poziomie, to najlepiej mieć dwa takie zestawy. Do tego koszty utrzymania, paliwo itp., w sumie sporo wychodzi - wylicza Bógdał.
Kiedyś było trudniej, ale dziś ze zdobyciem, kupnem sprzętu nie ma już problemu. - Paralotnie doszły do takiego etapu, że nie warto kombinować i robić ich samemu. Najbezpieczniej jest kupić gotową, tylko trzeba poradzić się doświadczonej osoby, żeby nie wybrać czegoś, co jest złe, niebezpieczne - radzi Wojtek. - W Polsce jest kilka firm zajmujących się produkcją silników, wózków i skrzydeł. Sam latam na takich, które są produkowane pod Bydgoszczą. Sprzęt trzeba dobierać do faktycznych umiejętności. Dopiero mocno zaawansowany lotniarz może wziąć się za konstruowanie sprzętu zgodnego z jego oczekiwaniami, bo ma już sporą wiedzę lotniczą. - Za około 10 tysięcy można już skompletować jakiś w miarę przyzwoity sprzęt dla początkujących - dodaje Bógdał. - Taki ze skrzydłem i z silnikiem. Po prostu gotowy do lotu. To jest minimum. Nie ma co oszczędzać, bo na tym wisi nasze życie - dodaje.
To jednak wciąż sporo kosztuje, zwłaszcza profesjonalistę. Skąd taki młody człowiek ma na to kasę? - Na początku był to sport rodzinny. Tzn. ja latałem, a płacili tata, mama i babcie. Teraz mam stypendia sportowe i różnych darczyńców. A fakt, że jestem utytułowanym zawodnikiem, pomaga mi znaleźć pieniądze na latanie. To jednak jeszcze nie ten etap, żebym mógł żyć z pieniędzy od sponsorów - przyznaje mistrz świata
Wszystkie komentarze