W sobotę, od godz. 11 do 19 w Muzeum Żydów Mazowieckich na wszystkich chętnych będą czekać żywe książki. Każda o czymś innym. Oto ich "tytuły": Trzeźwiejący Alkoholik, Żyd, Muzułmanka, Lesbijki, Gej, Rodzice dziecka z in vitro, Ojciec dziecka niepełnosprawnego, Niewidomy, Weganka, Amazonka, Poliamorystka (czyli kobieta, która jest w związku z dwoma mężczyznami i kobietą)... Większość osób-książek przyjedzie spoza Płocka, największa grupa będzie z Warszawy.
- Zasady będą jak w każdej innej bibliotece. Będzie katalog, jako jedyni w Polsce, dzięki stowarzyszeniu De Facto, będziemy mieli także jego wersję pisaną alfabetem Braille'a. Każdy dostanie kartę biblioteczną - opowiada nasza rozmówczyni. - I zdecyduje, którą "książkę" chce "wypożyczyć". Jeśli okaże się, że jest już ona "w czytaniu" - mamy specjalny program komputerowy, dzięki któremu wszystko to będzie działało bardzo sprawnie - będzie mógł ją "wypożyczyć". Czyli porozmawiać z naszą "książką", przez całe 30 minut, przy jej stanowisku. Czasu "wypożyczenia" będą pilnować wolontariusze Płockiego Wolontariatu, oni także będą obsługiwać biblioteczny program.
Kujawa-Zawadzką płocką Żywą Bibliotekę wymyśliła z z polonistką z ekonomika Moniką Niedźwiecką. Pomaga im także Magdalena Smolińska - prezeska płockiej Fundacji Szansa dla Zwierzaka "ZOA". Udało się im zjednoczyć wokół pomysłu szereg instytucji, m.in. Muzeum Mazowieckie, Muzeum Żydów Mazowieckich, MDK, De Facto, Płocki Wolontariat.
- Wszyscy byli bardzo pomocni. Okazało się, że nikt nie postrzegał naszej inicjatywy w kategorii skandalu - podkreśla Kujawa-Zawadzka.
Hasło Żywej Biblioteki brzmi "Przyjdź. Zapytaj. Zrozumiesz. Dialog ma znaczenie".
Oto, jak na facebookowym profilu płockiej ŻB prezentowały się niektóre "książki":
-- Jestem młodym chłopakiem z miasta Łodzi, studentem uniwersytetu, niespełnionym muzykiem i szamoczącym się ze swoją tożsamością młodym Żydem. Mam 23 lata i za sobą całą paletę przeżyć, od zespołów rockandrollowych, po ortodoksyjne szkoły religijne i czarno-białe dzielnice żydowskie Jerozolimy i Bnej-Brak. Jestem również tym pokoleniem, które w pewnym momencie życia zrobiło swój żydowski "coming out" i wtedy przekonało się, kto jest kim w jego własnym otoczeniu.
-- Jestem osobą która zachorowała na alkoholizm. Nigdy nie chciałem zostać alkoholikiem, dziś wiem, że jest to choroba niezawiniona, która może dotknąć każdego. Jeżeli chcecie posłuchać kim byłem, co się ze mną stało i jaki jestem obecnie zapraszam, poznacie szczęśliwego człowieka.
-- Jaka to ironia, ile ja razy płakałam, że nie jestem w ciąży, a wtedy płakałam, że nie chcę w niej być. Nigdy nie sądziłam, że my dwoje ogólnie zdrowych ludzi, nie będziemy mogli mieć naturalnie dzieci. Lata mijały, a my dalej sami. Lekarze próbowali odnaleźć przyczynę: dlaczego nie udaje nam się zajść w ciążę? I w końcu stwierdzili niepłodność idiopatyczną. To, że nie zwariowałam i mąż również przez ten dłuuuugi czas - to cud. Ale to ze udało mi się zajść w ciążę bliźniaczą i ją utrzymać, to szczęście. Dziś jesteśmy rodzicami dwóch wspaniałych chłopców, którzy każdego dnia dają nam tyle radości, a mamy ich dzięki in vitro.
-- Kochanie, poznałam cudownego faceta/cudowną dziewczynę, zakochałam/em się "na zabój". Co byś zrobił/a? Wystawił/a walizki, powiedział/a -on/a albo ja? czy znosił/a to wszystko we łzach? Ja bym powiedziała "Fantastycznie! Kiedy mogę ją/go poznać?". Poliamoria (wielomiłość) to zaangażowanie, pragnienie i akceptacja związków miłosnych z więcej niż jedną osobą, za wiedzą i zgodą wszystkich zaangażowanych. Jeśli chcesz wiedzieć czy tak się da, czym to się różni od innych form niemonogamii i otwartych związków, jak znajdujemy czas dla wszystkich, jak sobie radzimy z zazdrością i innymi demonami, to zapraszam do mojego stolika.
-- Straciłem wzrok w wieku 27 lat. Jestem zakochanym wzrokowcem.
-- Piotr ma 26 lat i choruje na mózgowe porażenie dziecięce. A ja jestem jego tatą. Staramy się z żoną, by ta choroba nie zdominowała naszego życia, bo Piotrek kocha życie i chce żyć. Jak każdy. Oczywiście, że jest czasami ciężko, że kręgosłup nie daje spać nad ranem, że człowiek się złości. Nie jesteśmy idealni, jesteśmy... normalni.
-- Nasza nuklearna rodzina jest bardzo typowa. Obie chodzimy do pracy. Czasem jedna z nas kończy trochę szybciej wtedy przyjeżdża po drugą i razem jedziemy na zakupy. W domu czeka na nas nasze stęsknione dziecko. Nie różni się niczym od innych dzieci z podwórka. Ma cztery łapki, dwa uszka i błyszczącą sierść. Robimy zakupy, sprzątamy, pierzemy i gotujemy. Wieczorami kłócimy się o pilota do telewizora, ale jedna z nas w końcu zasypia ze zmęczenia..
Wszystkie komentarze