Rozpoczęło się palowanie nowego mostu, a w Centromoście zwodowano tankowiec. Wydarzyło się w trzecim tygodniu sierpnia.

Pisaliśmy w "Gazecie":

Rusza budowa nowego mostu w Płocku. Historyczny moment nadejdzie za kilka dni, ale prace już trwają

Przeprawę buduje konsorcjum dwóch spółek - Mostów Płock i Mostów Łódź. Dopiero co podpisana umowa między ratuszem a wykonawcą przewiduje, że mają postawić sam most (bez dróg dojazdowych) w ciągu 38 miesięcy. Przypomnijmy, że również trzy lata przeznaczone były na zbudowanie równie długiego mostu przez Wisłę w Wyszogrodzie, ale inwestycja przedłużyła się o rok, ponieważ nieuregulowana w tym miejscu Wisła zalewała plac budowy i rozmywała m.in. drogę dojazdową do przeprawy.

W Płocku trwają już pierwsze przygotowania do robót, ponieważ plac budowy został przez inwestora przekazany przed tygodniem. Zarówno płockie, jak i łódzkie Mosty zwożą sprzęt, ustawiają zaplecze, wykonują drogi dojazdowe. Zwłaszcza na lewym brzegu Wisły trzeba jeszcze zrobić z betonowych płyt 400 metrów utwardzonego przejazdu.

Wszystko jednak wskazuje na to, że najpóźniej w środę ruszą właściwe roboty.

- W nocy z poniedziałku na wtorek powinna przyjechać do Płocka specjalna wiertnica do wbijania pali - powiedział kierownik ratuszowego zespołu powołanego do nadzorowania inwestycji Edward Krusiński. - Musi jechać nocą, bo to maszyna o dużych wymiarach. Jeśli we wtorek zostanie zmontowana, następnego dnia może zacząć się bicie pali.

Z wyjaśnień Krusińskiego wynika, że uroczyste wmurowanie kamienia węgielnego odbędzie się prawdopodobnie za miesiąc.

Wielu płocczan liczy, że przy okazji budowy mostu znajdą pracę. Niestety już dziś wiadomo, że nie wszystkie firmy będą przyjmować nowych pracowników, np. Mosty Płock.

- Takie informacje krążyły i muszę je zdementować, bo był moment prawdziwego oblężenia mojego zakładu - powiedział prezes Płockiego Przedsiębiorstwa Robót Mostowych Jerzy Lewandowski. - Mamy w Płocku swoich pracowników i zadowolony jestem, że będę miał dla nich zajęcie. Natomiast płockie firmy zatrudnimy jako podwykonawców, na przykład do produkcji betonu czy ochrony budowy.

Zainteresowana zatrudnieniem pracowników w Płocku może być natomiast druga część konsorcjum budującego przeprawę - Mosty Łódź.

Pisaliśmy w "Gazecie":

W dwóch częściach został zwodowany wczoraj nowy tankowiec w płockim Centromoście. Zostanie połączony już w wodzie, a za dwa tygodnie popłynie do Holandii

Po montażu tankowiec "Charlotte" będzie miał 110 metrów długości, ponad 11 szerokości oraz 5,4 metrową burtę. Posłuży holenderskiej firmie Veka do transportu produktów petrochemicznych.

Wart jest ok. 5,5 mln zł. To już przedostatni z ośmiu tankowców dla tego armatora; odpłynie w końcu sierpnia, a ostatni - w październiku.

- Ten rok, jak i następny zapowiadają się dobrze - ocenia prezes stoczni z Radziwia Andrzej Suchecki. - Podpisujemy kontrakty w euro, a wysoki kurs tej waluty jest dla nas bardzo korzystny. Zresztą gdyby mocno spadł, to jesteśmy ubezpieczeni.

Jeszcze w tym roku Centromost wykona dwa inne statki: kontenerowiec i mały zbiornikowiec dla innego armatora z Holandii. Natomiast Veka zamówiła w 2004 r. kolejne pięć tankowców.

Firma z Radziwia działa pięć lat, jest spółką płockiego Mostostalu i gdańskiego Centromoru. Specjalizuje się w budowie statków i barek rzecznych. Zatrudnia ok. 200 osób. Prezes podkreśla, że 20 monterów i spawaczy przybyło w ostatnim kwartale. Do tego dochodzi 100 osób w firmach kooperujących ze stocznią.

- Są szanse, że przy dużej liczbie zamówień będziemy się rozwijać nadal - optymistycznie przewiduje prezes Suchecki.

Oprócz statków Centromost wykonuje obecnie konstrukcje stalowe do drugiej przeprawy mostowej w Płocku. W Radziwiu scala płaskie elementy stalowe z płockiego Mostostalu, które później trafiają na budowę. Łączenie elementów w przestrzenne odbywa się w Radziwiu pod wielkim namiotem (ponad tysiąc metrów kw. i 8 m wysokości). Prace przy częściach do mostu potrwają niemal do końca września.

Pisaliśmy w "Gazecie":

Kilkudziesięciu zakochanych w swoich "kaczkach" kierowców z całej Polski zjechało w piątek do podpłockiego Zdworza. "Kaczki" to nic innego jak legendarne modele citroena - 2 CV. W ośrodku Relax można było prześledzić niemal całą 40-letnią historię tej marki. To produkowane od 1948 r. do niedawna jeszcze auto swego czasu było niemal tak popularne jak niemiecki garbus. Do tej pory ma na świecie tysiące gorących zwolenników. - Ten samochód ma duszę - mówili właściciele popularnych "kaczek". Entuzjastów ciągle im zresztą przybywa - co widać na zdjęciu.

Pisaliśmy w "Gazecie":

18 sierpnia 1920. Straty polskie szacuje się na 200 zabitych, 400 rannych i 330 wziętych do niewoli.

"(...) w mieście panuje straszny popłoch. (...) Kozacy tymczasem są już na placu i z koni strzelają do nas (...) nie ma żadnego oddziału, który by stawiał opór bolszewikom" - relacjonuje dowódca 3. Szwadronu Tatarskiego Pułku Ułanów porucznik Iskander Achmatowicz. Gdy walka wydawała się przegrana, bolszewicy nie atakowali dalej, zajęci rabowaniem nie zauważyli mobilizujących się do obrony płocczan.

19 sierpnia 1920. Gen. Władysław Sikorski pisze odezwę do płocczan: "Bohaterskiej ludności Miasta Płocka przesyłam żołnierskie uznanie za okazany hart i męstwo w obronie zagrożonej Ojczyzny...".

13 maja 1921. "Bitwa trwała 21,5 godziny. Toteż okrutnie wróg obszedł się z obrońcami miasta. (...) Wielu bohaterów poległo, wśród nich kobiety i dzieci. Setki kobiet padły ofiarą rozbestwienia żołdaków. Wiele osób odniosło obrażenia fizyczne i moralne" - mówił wiceprezes rady miasta Roman Lutyński, witając Józefa Piłsudskiego, który odznaczył miasto Krzyżem Walecznych.

19 sierpnia 2005. Ulica Kościuszki tonie w dymie. Słychać wybuchy, strzały, tłuczone szyby, krzyk kobiet i tętent koni. Ktoś biegnie z noszami po rannych, ktoś krzyczy: hurrraaaa!!! Tylko że barykadę atakują jeźdźcy ze Stowarzyszenia Kawaleryjskiego im. 4. Pułku Strzelców Konnych w mundurach kozackich, w przerwach można się napić wody, z wrogiem ustalić szczegóły bitwy. To pierwsza taka rekonstrukcja tych zdarzeń. Pomysł świetny, szkoda, że mało było widać. - Reklamę jakąś nagrywają czy co? He, he, kozakom flaga spadła - śmieją się młodzi widzowie.