Robert Jankowski, szef fundacji Rok Rzeki Wisły, opowiada: - To największy drewniany statek pływający na Wiśle. Takie szkuty były bardzo często widziane na rzece w XVI w. Jeszcze dwa wieki później włoski malarz Canaletto, zwany malarzem Warszawy, uwieczniał na swoich obrazach szkuty na tle stołecznej starówki.
Jeśli masz ochotę swoją łodzią dołączyć do flisu, już szykuj jednostkę. Jeśli łodzi nie masz, zaplanuj sobie wolny czas 8 sierpnia. Będziesz mieć okazję popłynąć tradycyjną szkutą, załoga przyjmie chętnych na pokład. Inni uczestnicy flisu też przygarną spragnionych namiastki wodnej przygody.
... na nabrzeżach muszą stanąć kawiarnie i restauracje, na plażach trzeba będzie położyć koce i rozłożyć leżaki. Rzeka to nasz skarb, dziedzictwo i przyszłość. A mijający właśnie Rok Rzeki Wisły to dopiero dobry wstęp do tego, co jeszcze nas czeka.
Już w poniedziałek w płockiej Małachowiance odbędzie się ogólnopolska konferencja wieńcząca Rok Rzeki Wisły. - Ten eksperyment jest jak reakcja łańcuchowa. Uderzyliśmy w zapotrzebowanie społeczne, z którego nawet nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę. Wyzwoliła się duża energia. Teraz jedna inicjatywa wyzwala kolejną - mówi Robert Jankowski, prezes Fundacji Rok Rzeki Wisły.
Rok Rzeki Wisły dobiega końca - pora, by go podsumować, a także zastanowić się, co dalej. Minione miesiące pokazały, że mnóstwo ludzi zjednoczyło się wokół idei powrotu na i nad rzekę i wszyscy oni chcą działać dalej.
Glewo to niewielka miejscowość nad rzeką niedaleko Dobrzynia nad Wisłą. Prym wiedzie tam pani Ola Wronkowska-Mordal, jedna z liderek programu Obywatel Rzeki Wisły. Jej gospodarstwo agroturystyczne o wdzięcznej nazwie Pod Zachrypniętym Kogutem jest miłym przystankiem na nadwiślańskim szlaku.
Właściwie nad Wisłą wiało kulturalną nudą i społecznym marazmem. Mijały lata, a mieszkańcy i samorządy odwracały się od Królowej Polskich Rzek, widząc w niej tylko wady i źródła problemów. Rok rzeki Wisły pokazał, że coś się zmienia...
...przypłynął do nas stołeczny Teatr Baza. Obejrzyjcie zdjęcia Tomasza Niesłuchowskiego.
Takie perełki znalazły się na wystawie "Wisła w dokumencie archiwalnym", którą od środy można oglądać na dziedzińcu Fary.
Tradycja już jest. Bo podobno właśnie tu, między Secyminem a Wychódźcem, Jagiełło zbudował most pontonowy, przez który przeszedł się ze swymi wojskami w drodze pod Grunwald. Dziś mieszkańcom gmin Leoncin i Czerwińsk marzy się prom. Łączyłby dwa brzegi Wisły i byłby atrakcją, której zazdrościliby im wszyscy w okolicy!
Jesiotr jest naprawdę imponujący, ma chyba ponad dwa metry i zajmuje sporo miejsca na łodzi. Sęk w tym, że jest sztuczny. - A kiedyś takie okazy pływały w rzece, złowienie jednego wystarczało, by nakarmić np. weselnych gości - przypominał szef fundacji Rok Rzeki Wisły Robert Jankowski. We wtorek rano przybił do przystani w Jordanowie wraz z załogami Flisu Wiślanego - Obywatel Rzeki Wisły. Po południu Flis zawita do Płocka.
I to już koniec... na ten rok. Komandor I Rejsu Hejnału Płockiego 2017 Płock - Gdański już go rozwiązał, uczestnicy wracają do domów pełni wrażeń, ale za rok przecież odbędzie się II Rejs...
I oto kolejna relacja z I Rejsu Hejnału Płockiego Płock - Gdańsk 2017. Nasi dzielni wodniacy z klubu Morka wraz z przyjaciółmi z innych miast we wtorek odnotowali: przepłynęliśmy już 200 km! Zauroczyło Chełmno, które leży, jak nasze miasto, na wysokim brzegu i należy do zakochanych. Miłość odnaleźli też w Grudziądzu.
- Nadeszła ściana deszczu, silny wiatr, łódki zerwały się z kotwic, piasek nas ranił - tak o poniedziałkowej przygodzie podczas I Rejsu Hejnału Płockiego Płock - Gdańsk 2017 opowiada kronikarka tej wyprawy Sylwia Szczucka. Przeczytajcie (i zobaczcie na zdjęciach), jak się to skończyło.
- Jest wspaniale! - raportują nam z pokładów załogi jednostek, które w sobotę rano wyruszyły w I Rejs Hejnału Płockiego Płock - Gdańsk 2017. Choć jeden ze śmiałków już w niedzielę utknął na mieliźnie i czeka na pomoc WOPR-owców. Dla niego, niestety, przygoda już się skończyła. Ale dołączają nowi.
Pożegnanie wodniaków odbyło się o godz. 10 dziś, w sobotę. Na "główce" przy klubie Morka zebrali się i ci, którzy odprowadzali śmiałków, i ci, którzy już nie mogli się doczekać, by wypłynąć. Bandera pofrunęła na maszt, zabrzmiał dzwon i melodia hejnału.
Michał Szymajda, który został Obywatelem Rzeki Wisły w programie fundacji Rok Rzeki Wisły, zaprasza wszystkich chętnych na wiślany dzień w Dobrzykowie koło Płocka. Już o godz. 9 na terenie tamtejszej szkoły rozpoczną się imprezy.
Festiwalowi goście, na pewno wiecie, że nasza "River" ma swoje święto. Obchodzimy przecież Rok Rzeki Wisły 2017. Jutro spotkajmy się w okolicy molo o godz. 10. Pożegnamy wodniaków z naszego i innych miast, którzy będą właśnie wyruszać w swój I Rejs Hejnału Płockiego Płock - Gdańsk.
Grupa płocczan powitała w środę siedmioosobową załogę z Ulanowa, która dotarła do Płocka 70-metrową drewnianą tratwą z Podkarpacia. - Jest nam niezmiernie miło, gdy mieszkańcy witają nas tak serdecznie - mówił wzruszony Tomasz Skiba, jeden z flisaków.
Zarezerwujcie więc sobie koniecznie środowe popołudnie na spotkanie z tradycją i wodniakami. Takimi, którzy płyną potężną tratwą zbudowaną według starych technik, mówią gwarą, kultywują stare obrzędy i pieśni, posługują się dawnym nazewnictwem. Z Ulanowa nad Sanem wyruszyli na początku lipca, a 22 sierpnia zamierzają zameldować się w Gdańsku.
...którzy już od kilku tygodni płyną z południa Polski w kierunku Gdańska. W ten sposób podpłocka gmina włączyła się w ogólnopolskie obchody Roku Rzeki Wisły 2017.
Co rano wodniaków obudzi melodia napisana przed 80 laty przez ks. Kazimierza Starościńskiego, a w każde południe hejnał zabrzmi zawsze w innym mieście, w innym wiślanym porcie. To pomysł płockiej Morki, która zaprasza na niezwykłą wyprawę.
Litewska Ekspedycja Narodowa chce opłynąć historyczne ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Wyprawa rozpoczęła się 22 czerwca w Augustowie, we wtorek żeglarze byli w Warszawie, a w środę dopłynęli do Płocka. Przed ratuszem kręcili sceny do swojego filmu z rejsu z udziałem zespołu Wisła.
Przypłynęli nią do Płocka we wtorek warszawiacy, twórcy tej jakże pięknej drewnianej jednostki. I zostawili ją w porcie na trochę, więc jest okazja, żeby zobaczyć to cudo sztuki szkutniczej z bliska.
Kto miał swój bat, ciągnął żwir z dna Wisły. Do wyławiania żwiru potrzebowano kacerzy - drewnianych drągów z blaszanymi kubłami. Pracownicy poruszali kacerzami, płukali żwir i ładowali go do łodzi. Potem dopływali do kamienistego brzegu i przepasani szelkami ciągnęli tę łódź aż do portu w Borowiczkach.
Latem płocki Teatr Dramatyczny wystawi 14 przedstawień plenerowych, każde w innej miejscowości. Na piasku, na trawie, przy kościołach, na molo i bulwarze. Ale zawsze z Wisłą w tle.
Urzędnicy wysokiego szczebla, naukowcy, fachowcy i ekolodzy wytaczali armaty w ostrej momentami dyskusji, czy Wisła ma pozostać taką, jaka jest, czy należy ją uregulować i użeglowić. W panelu dotyczącym potencjału rzeki próbowali znaleźć wspólny język włodarze miast, społecznicy i fachowcy. Jedni twierdzili, że aby przywrócić życie na i nad wodą, potrzeba dopływu pieniędzy, drudzy - że najpierw musi być pomysł, a pieniądze wtedy się znajdą.
Czwartek był pierwszym dniem ogólnopolskiej wiślanej konferencji, którą nasza redakcja organizuje razem z Samorządem Województwa Mazowieckiego, mając za partnera merytorycznego fundację Rok Rzeki Wisły. Zaproszeni przez nas goście wzięli udział w warsztatach, które okazały się areną zmagań różnych poglądów i grup interesu. Co jednak najważniejsze - wspólna praca wszystkich zbliżyła.
Jest wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego związanego z rzeką. Organizuje, lobbuje, opowiada o przeszłości i marzy o świetlanej wiślanej przyszłości. Paweł Śliwiński - prezes Towarzystwa Przyjaciół Płocka, absolwent Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni i kapitan żeglugi śródlądowej.
Etnolog i nagradzany fotograf Grzegorz Piaskowski uwiecznił na zdjęciach płocki fragment Wisły. Wystawę jego fotografii "Wisła - Płock" będzie można oglądać od 10 czerwca w galerii handlowej Wisła.
W piątek mamy drugi dzień konferencji "Wisła szansą na rozwój". Płocczanie wiedzieli to już przed wojną. Dlatego rozpoczęli budowę portu, który miał zrobić z Płocka ośrodek przeładunkowy, ożywić gospodarkę, zmniejszyć bezrobocie. Wisła miała być przyszłością grodu Konrada (jak wtedy mawiano). "Kurier Mazowiecki" z 4 września 1935 r. z optymizmem opisywał portowe plany:
Tak twierdzi Jacek Kozłowski, były wojewoda mazowiecki, a obecnie pełnomocnik prezydenta Płocka ds. bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. Będzie jednym z panelistów podczas ogólnopolskiej konferencji "Wisła szansą na rozwój", która rozpocznie się w Płocku już w piątek.
Oczywiście będzie to jej niewielką część, bowiem cała wystawa jest potężnym przedsięwzięciem zorganizowanym kilka lat temu przez Archiwum Państwowe w Płocku, Towarzystwo Przyjaciół Płocka oraz fundację Fundusz Grantowy dla Płocka.
Już w piątek wraz z samorządem województwa mazowieckiego i fundacją Rok Rzeki Wisły zapraszamy do LO im. Małachowskiego w Płocku na ogólnopolską konferencję "Wisła szansą na rozwój". Przy okazji zaserwujemy wam sztukę na najwyższym poziomie.
Budujemy dobrą markę Wisły - rzeki, którą Polacy opuścili i od której się stopniowo odwracali, widząc ją coraz bardziej w kategoriach problemów komunikacyjnych, powodziowych, ekologicznych. Tymczasem Wisła to ponad tysiąc lat osi państwa, historii, kultury, rozwoju miast i społeczności, bogactwo naturalne darowane nam przez los.
Zbigniew Gąsowski, ceniony we Francji ekspert w dziedzinie hydrologii, odznaczony za prace nad zagospodarowaniem Loary, a jednocześnie założyciel stowarzyszenia Loara-Wisła, będzie jednym z panelistów na konferencji poświęconej królowej rzek polskich.
Ogólnopolską konferencję "Wisła szansą na rozwój" organizują "Gazeta Wyborcza" i Samorząd Województwa Mazowieckiego, naszym partnerem merytorycznym jest Fundacja Rok Rzeki Wisły. Już 2 czerwca zapraszamy do płockiej Małachowianki.
Kiermasze, warsztaty, występy, pyszne jedzenie. A wszystko po to, by promować ludową tradycję, piękno regionu i ludzi. W Słubicach odbył się XVIII Powiatowy Dzień Ziemi.
Choć nie chlebem i solą, a pączkami, na słodko, to równie uroczyście powitaliśmy dziś gości Królewskiego Flisu przy figurze Św. Jana Nepomucena w Jordanowie. To już drugie spotkanie "wiślane" w tym miejscu. Wcześniej odbyło się tu spotkanie z podróżnikiem Maćkiem Boinskim, który pieszo, sam, zimą przemierzał Wisłę od jej źródeł aż do ujścia. Tym razem w sobotnim pięknym, porannym słońcu zza zakrętu Wisły w Dobrzykowie wynurzył się drewniany galar. Moi synowie Albert i Igor czekali już na brzegu i machali, żeby załoga galara przypadkiem nie przeoczyła nas stojących w zaroślach.
Kiedyś była w ich życiu najważniejsza. Dawała chleb, cieszyła oczy, dzień zaczynał się i kończył na jej brzegu. Dziś, choć wciąż widać ją z okien ich domów, żyją osobno. - Dlatego chcę zrobić wszystko, by Jordanów wrócił nad Wisłę - mówi Michał Szymajda, prezes stowarzyszenia "Przystań 624"
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.