Dziewięć meczów w cztery dni, z tego aż osiem wygranych i w końcu niedzielna dekoracja z pucharem i złotymi medalami w rolach głównych. Kto jest klubowym mistrzem Europy? Petra!
Tego nie dokonała wcześniej żadna polska ekipa plażowego szczypiorniaka.
A wszystko działo się na niewielkiej portugalskiej wyspie w pobliżu większej Madery, całkiem niedaleko wybrzeży Afryki. Porto Santo - nie tak zielone jak Madera - to tylko nieco ponad 40 m kw. i ledwie 5 tys. mieszkańców, podobno wszyscy się ze sobą znają. Jest też jedno tylko miasto - Vila Baleira. Na blogach podróżniczych i stronach turystycznych można wyczytać, że jego główny plac prawdopodobnie nie zmienił się wiele od czasów, gdy Krzysztof Kolumb przybył tu w 1474 r., jeszcze przed swoimi słynnymi wyprawami. Tu miał poślubić córkę zarządcy wyspy i zamieszkać w budynku, w którym dziś jest jego muzeum.
Kto był na wyspie, wspomina też rozsiane po całym lądzie charakterystyczne drewniane wiatraki, najstarszy z XVIII wieku; niektóre mają jeszcze działać.
No i ci piraci... Jest szczyt w kształcie wulkanu, którego nazwa - Pico Castelo - pochodzi z XV wieku i wywodzi się z tego, że był tam fort. Mieszkańcy chronili się w nim podczas ataku francuskich piratów lub Algierczyków. "Jego centralne położenie i łatwość organizacji obrony przez ludzi zrobiło z niego prawdziwy zamek" - czytamy w informatorze o wyspach wokół Madery.
Słynie Porto Santo z jeszcze jednego - długiej 9-kilometrowej plaży z miękkim białym piaskiem, który ma - tak mówią - właściwości terapeutyczne, lecznicze szczególnie przy problemach ortopedycznych i reumatyzmie. Niezorientowani dziwią się, gdy wchodząc na plażę, widzą jedynie... wystające z piasku głowy.
Petra Płock - informacje, zdjęcia - serwis specjalny >>
I na taką właśnie wyspę polecieli piłkarze ręczni plażowi Petry, by jako najlepszy zespół w Polsce (zostali nim po raz szósty w 10-letniej historii) walczyć o klubowe mistrzostwo Europy. To dla nich nie pierwszyzna, za swój sukces uznawali do tej pory zajęcie piątego, a raz nawet trzeciego miejsca. Na Porto Santo mieli się bić o europuchar już po raz piąty, tym razem z 15 drużynami z całego kontynentu.
Ślepy los chciał, że już w pierwszej rundzie, eliminacyjnej, trafili do grupy śmierci. Więcej - pierwszy mecz zagrali z obrońcami tytułu, zwycięzcą poprzedniej edycji mistrzostw - CBMP Ciudad de Malaga.
Zagrali i wygrali.
Dalej było już trochę łatwiej - na plus płocczanie zapisali sobie pojedynki z Norwegami z Hg Gokstad i Portugalczykami z Vegetas BHC, choć w tym ostatnim przypadku do rozstrzygnięcia potrzebne były dogrywkowe shootouty. Efekt - do rundy głównej Petra awansowała z kompletem punktów, Malaga zaś z jedną porażką.
To akurat w dalszych rozgrywkach nie miało jednak żadnego znaczenia, bo w rundzie głównej wszystkie drużyny i tak zaczynały od zera. I...
Tę fazę mistrzostw Petra zaczęła w swojej grupie od jedynej w turnieju porażki - z mistrzami Szwecji z Göteborg Beach Handball Club. Później były już tylko zwycięstwa - z drużynami reprezentującymi Portugalię (Escola de Formação de Espinho - Os Tigres) i Węgry (Salgótarjáni Strandépítök BHC }. Tę ostatnią - o czym przekonacie się za chwilę - warto zapamiętać.
Wyniki meczów rywali tak się ułożyły, że i tę rundę płocczanie zakończyli na pierwszym miejscu. W tej fazie mistrzostw nikt nie odpadał, kolejność w każdej z dwóch grup miała jednak znaczenie przy zestawieniu par ćwierćfinałowych. W ćwierćfinale Petra zmierzyła się więc z niemieckim Die Otternasen.
Zmierzyła się i wygrała.
Największą niespodzianką tej fazy turnieju była chyba wygrana zespołu z Węgier - drużyna, która w rundzie głównej przegrała wszystkie 3 (!), a w ogóle 4 na 6 meczów, odprawiła z kwitkiem rywali z Portugalii (Galobank BM Playa), którzy wcześniej pokonani schodzili z boiska tylko raz.
W dramatycznym półfinale płocczanie wygrali z Malagą i to oni zagrali o złoto. Ich rywalami w finale byli Węgrzy z Salgótarjáni Strandépítök BHC - w swoim półfinale pokonali GRD Leca SPAR. Petra nie pozostawiła żadnych wątpliwości - zwyciężyła 2:0 i po raz pierwszy historii została klubowym mistrzem Europy.
Na tym nie koniec, bo były jeszcze nagrody indywidualne. Królem strzelców turnieju został Bartosz Wojdak, a najlepszym bramkarzem - Krystian Matusiak.
Trzeba jeszcze wspomnieć, że na portugalskiej wyspie, którą od Płocka dzieli ponad 3,5 tys. km i gdzie w hotele ogromne pieniądze inwestują Cristiano Ronaldo i Luis Figo, piłkarzy ręcznych Petry dopingowali kibice.
Ok. 10 osób poleciało tam z naszego miasta, na każdym meczu z biało-czerwonymi flagami była też para Polaków, Iza i Arek, którzy na Porto Santo mieszkają od dwóch lat. Sprzedali mieszkania w Toruniu oraz Gdyni i przeprowadzili się na wyspę, by tam kontynuować życie.
No i były też dziewczyny z drużyny BHT Byczki Kowalewo Pomorskie - one również jako mistrzynie Polski grały na Porto Santo i choć nie zdobyły medalu, to czwarte miejsce też jest ich wielkim sukcesem. Rzecz jasna - Byczki kibicowały Petrze, a Petra Byczkom.
A wracając do pani Izy i pana Arka, to im możemy zawdzięczać także wyjątkowe zdjęcia z wyspy. Byli z płocczanami podczas meczów, a po finale wcielili się w rolę przewodników dla naszego fotoreportera.
Oddajmy głos prezesowi BHT Petra Arturowi Niesłuchowskiemu: - Sponsorzy, bez waszego wsparcia nasz wyjazd na turniej nie byłby możliwy, a co za tym idzie, nie bylibyśmy mistrzami Europy! Serdeczne podziękowania za ogrom wsparcia, jakie od was dostaliśmy. Pamiętajcie! To jest też wasz sukces!
Ci sponsorzy to Industrie Service Płock i Miasta Płock. Ale ich wsparcie to temat na zupełnie inną opowieść...
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze