Codziennie przechodzą obok nich setki ludzi – mowa o mozaikach na budynkach w al. Kobylińskiego. Co przedstawiają i jaka jest ich historia?
O poszukiwaniach informacji na temat tajemniczej płockiej mozaiki rozmawiamy z Elżbietą Miecznikowską, kustosz w Muzeum Mazowieckim, która zajęła się tym tematem. Jej tekst przeczytacie na naszych łamach (obszerne fragmenty) oraz w półroczniku Muzeum Mazowieckiego w Płocku „Nasze Korzenie".
Elżbieta Miecznikowska: Od dawna zajmuję się ceramiką artystyczną. Wiąże się to z moimi badaniami na temat działalności Wandy Szrajberówny w Płocku, artystki nazywanej pierwszą damą polskiej ceramiki. Podczas tych badań nawiązałam kontakt ze środowiskiem badaczy ceramiki. Sama też ją kolekcjonuję.
Ostatnio zainteresowała mnie ceramika w architekturze. Mieszkam niedaleko al. Kobylińskiego. Często przechodzę obok płockiej mozaiki i byłam ciekawa, kto ją wykonał. Zresztą bardzo interesuje mnie antropologia Płocka, to, jak miasto kształtowało się po wojnie.
– Tak się akurat złożyło, że do Płocka przyjechała moja dobra znajoma – Bożena Kostuch z Muzeum Narodowego w Krakowie. Jest specjalistką od ceramiki architektonicznej. Zapytałam ją, czy będzie w stanie ustalić autora płockiej mozaiki. Udało jej się to błyskawicznie.
Kiedy okazało się, że zdobienia wykonała Zofia Trzebińska-Nagabczyńska, rozpoczęłam poszukiwania jej rodziny. Nawiązałam kontakt z synem artystki – Kubą Nagabczyńskim. Spotkaliśmy się w Warszawie. O swojej mamie opowiadał mi około dwóch godzin.
– A przy tym była skromną osobą. Zdecydowanie bardziej skupiała się na podtrzymywaniu pamięci o swoim bracie Andrzeju Trzebińskim – poecie, który zginął podczas wojny, niż na własnej twórczości. A przecież była wszechstronnie utalentowana, zajmowała wysokie miejsca w konkursach, m.in. „Ładu". Myślę, że zabrakło jej pewności siebie, dlatego nie zrobiła większej kariery.
– W swojej pracy badawczej skupiam się głównie na historii kobiet. Szczególnie tych, które nie potrafiły same o sobie opowiedzieć. Dlatego szukam ciekawych postaci, które wzbogaciłyby tzw. herstorię Płocka.
Wiadomość, że płockie mozaiki stworzyła kobieta, bardzo mnie ucieszyła. Płocka mozaika jest kobietą [śmiech]!
To, co mnie zaskoczyło, to tajemniczość tych dzieł. Długo szukałam o nich informacji. Nazwisko autorki nie było wspominane w archiwaliach. W pierwotnym założeniu mozaika miała być wykonana przez włocławski Fajans. Nie było słowa o Zofii Trzebińskiej-Nagabczyńskiej.
– Prawdopodobnie zlecenie dostała dzięki teściowi, który był architektem, ale nie wiemy tego na pewno. Kuba Nagabczyński pamięta jedynie, że jego mama najpierw wykonała kartonowe projekty mozaik. Był wtedy dzieckiem. Obiecał, że poszuka tych prac. Później spędziła trochę czasu w Płocku, aby je wykonać. Możliwe, że uda nam się zorganizować wystawę czasową, na której pokażemy ok. 30 obrazów artystki, przedmioty, które po niej pozostały.
Z początkiem września chcemy spotkać się pod mozaiką i opowiedzieć o Zofii. Oby pogoda dopisała. Już dzisiaj serdecznie zapraszam do obserwowania wydarzeń Muzeum Mazowieckiego.
– Często przystaję i się w nie wpatruję. Zachwyca mnie ich kolorystyka. Dostrzegam nawiązania wiślane, np. sieci rybackie, rybę zwróconą w stronę dawnego hotelu Petropol. W mozaikach socrealizmu chyba właśnie chodzi o swobodę w interpretacji.
Jakiś czas temu za pośrednictwem Facebooka Muzeum Mazowieckie zachęcało, by swoimi wspomnieniami podzielili się płocczanie, którzy pamiętają, jak powstawała mozaika. Czy ktoś się do państwa odezwał?
– Niestety nie. Być może po artykule znajdą się takie osoby i wtedy wzbogacimy materiał na temat płockich mozaik o ich wspomnienia.
Rozmawiała Ewelina Karwacka
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze