Mróz ściął Wisłę lodem, powietrze, cieplejsze, niż jeszcze chwilę temu, zamienia lód w nacierające na siebie bryły kry. Gdy nie ma chmurzysk, słońce, które jeszcze nie pali, zalewa tę scenę natury złotem i srebrem. Jest pięknie.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Tu obejrzycie całą galerię zdjęć Piotr Hejke >>

Nad Wisłą i Sobótką ruch spory. W zalewie łatwo spotkać morsujących - po wyjściu z lodowatej wody nagusy mają tak zaczerwienioną skórę, jakby zażyły nie wodnej, a słonecznej kąpieli. Biegacze uparcie udeptują rozmiękłą breję, spod której wyłaniają się coraz śmielej ścieżki. Wiele osób spaceruje, robi zdjęcia, oddycha… nareszcie swobodnie, bo maseczek widać tam jak na lekarstwo.

Rzeka i zalew pokryte są lodem. Na Sobótce nadzwyczaj ciekawe są wielkie kręgi - jakby zamarzły fale zrobione przez pływającą w kółko motorówkę. Woda wiślana raczej się nie poddaje, kawałki kry, nacierając na siebie, tworzą nadzwyczajne lodowe rzeźby i reliefy.

Fot. Piotr Hejke / Agencja Wyborcza.pl

Na molo, które - o dziwo - nosi tylko nieliczne ślady ptasiej aktywności fizjologicznej, też są spacerowicze. Mewy i rybitwy gdzieś się podziały, ale wystarczy odrobina szczęścia, żeby zobaczyć w locie wielkiego, majestatycznego łabędzia.

No i te widoki… Piękny jest Płock oglądany z dołu, z perspektywy rzeki. Naprawdę, warto się wybrać nad Wisłę.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem