Tu obejrzycie całą galerię zdjęć Piotr Hejke >>
Nad Wisłą i Sobótką ruch spory. W zalewie łatwo spotkać morsujących - po wyjściu z lodowatej wody nagusy mają tak zaczerwienioną skórę, jakby zażyły nie wodnej, a słonecznej kąpieli. Biegacze uparcie udeptują rozmiękłą breję, spod której wyłaniają się coraz śmielej ścieżki. Wiele osób spaceruje, robi zdjęcia, oddycha… nareszcie swobodnie, bo maseczek widać tam jak na lekarstwo.
Rzeka i zalew pokryte są lodem. Na Sobótce nadzwyczaj ciekawe są wielkie kręgi - jakby zamarzły fale zrobione przez pływającą w kółko motorówkę. Woda wiślana raczej się nie poddaje, kawałki kry, nacierając na siebie, tworzą nadzwyczajne lodowe rzeźby i reliefy.
Na molo, które - o dziwo - nosi tylko nieliczne ślady ptasiej aktywności fizjologicznej, też są spacerowicze. Mewy i rybitwy gdzieś się podziały, ale wystarczy odrobina szczęścia, żeby zobaczyć w locie wielkiego, majestatycznego łabędzia.
No i te widoki… Piękny jest Płock oglądany z dołu, z perspektywy rzeki. Naprawdę, warto się wybrać nad Wisłę.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze