Idę tam gdzie idę
Wieczór autorski z Kazikiem i Przemysławem Lembiczem, który zebrał wiersze Stanisława Staszewskiego, zorganizowało Towarzystwo KULTuralne Przyjaciół Kazika. - W 1999 r. na koncercie KNŻ zaczęła się nasza przyjaźń. Dzielą nas lata, ale kochamy tę samą muzykę. Po latach wspólnych spotkań stwierdziliśmy, że powołamy stowarzyszenie. Chcemy propagować muzykę jako formę komunikacji międzyludzkiej i międzypokoleniowej, ale też literaturę i poezję oraz krzewić wiedzę o Płocku - mówił na wstępie Wiesław Pomorski, przedstawiciel Towarzystwa.
Kazik kilka słów poświęcił swojej autobiografii wydanej w październiku. "Idę tam gdzie idę" to wywiad rzeka, który z artystą przeprowadził dziennikarz Rafał Księżyk. - Można pomyśleć, że książek związanych ze mną jest już zbyt dużo. Wydawałoby się, że już nic więcej nie można powiedzieć. A jednak. W tej książce do końca wszystkiego nie ujawniłem, ale wiele rzeczy ujrzało światło dzienne. O ile poprzednie publikacje były bardziej obiektywne, ta jest subiektywna. To mój świat, moja historia, moje interpretacje. Ta publikacja w mniejszym stopniu dotyka spraw muzycznych, ale też jest ich dużo, bo tylko to robiłem w życiu - mówił artysta.
Samotni ludzie
Później wieczór zdominowała rozmowa o również niedawno wydanym tomie wierszy Stanisława Staszewskiego "Samotni ludzie", który opracował Przemysław Lembicz. - Przemek zbierał materiały, które archiwizowałem. Nie wiedziałem, po co to robię, ale wyrzucać te teksty byłoby zbrodnią, o ile nie grzechem śmiertelnym. Moja muzyka związana jest z twórczością mojego taty - opowiadał Kazik. Mówił, że po wydaniu dwóch płyt z piosenkami swojego ojca: "Tata Kazika" i "Tata 2", był przekonany, że zamykają one dorobek Stanisława. Ale dzięki pasji Lembicza okazało się, że archiwalnych, nieznanych tekstów jest jeszcze około setki.
-Zachwyciłem się tekstami Staszewskiego kilkanaście lat temu. Nie tak dawno natrafiłem na stronę kobiety, która napisała pracę magisterską o tekstach Staszka. Wytknęła błędy, od których KULT się nie uchronił w swoich interpretacjach. Faktycznie, nie wszystkie były oryginalnym zamysłem autora, a po drodze pojawiły się przekłamania. Dotarłem do archiwalnych nagrań Staszewskiego i znalazłem pewne rozbieżności oryginałów z piosenkami zespołu - opowiadał Przemysław Lembicz. W tomie chciał wydrukować teksty z zachowaniem oryginalnej formy graficznej (dzielenia linijek itp.) i ułożył je tak, by przypominały program koncertu - ciężko było dobrać inny porządek, bo brakowało choćby dat, no i Staszewski zdecydowanej większości utworów nie nadal tytułów.
Płockie inspiracje
Na spotkaniu była mowa także o płockich wątkach, bo Stanisław Staszewski kilka lat mieszkał tu i pracował jako naczelny architekt naszego miasta. - Piosenka "Dziewczyna się bała pogrzebów" została napisana w Płocku. Na lewo od Domu Darmstadt mieścił się kiedyś zakład pogrzebowy. Podczas pogrzebów wyjeżdżały kondukty konne i o nich była mowa w piosence - przypominał Wiesław Pomorski. Okazało się, że na spotkania organizowane przez Stanisława przychodziła płocka licealistka, która mieszkała tuż obok tego zakładu i opowiadała Staszewskiemu o tym, że to kiepska lokalizacja. To go zainspirowało do napisania piosenki.
Na spotkaniu w Domu Darmstadt byli też obecni dawni znajomi Stanisława - Kazimierz Kokoszczyński i Antoni Lorens. - Nie chcę się chwalić, ale ja jestem wzorcem inżyniera z Petrobudowy i to mnie pierwszemu tę piosenkę odśpiewał. Nauczyłem się jej wtedy, ale nie odtwarzałem przez lata. Dopiero z okazji dwudziestolecia Petrobudowy po raz pierwszy ją odśpiewałem. Przepraszam, nie było to wykonanie komercyjne, więc nie uważam, bym musiał coś za to zapłacić - żartobliwie opowiadał Kokoszczyński. Dodawał, że spotkania u Staszewskiego w Płocku odbywały się co sobota.
Płocczanin wspominał też wypoczynek Staszewskich w Grabinie oraz to, jak Stanisław spontanicznie skomponował bajkę i zaśpiewał ją małemu wtedy Kazikowi. - Improwizował od ręki, to był naprawdę talent. Nikt nie nagrywał tych jego improwizacji, ale widać Kaziowi się to udzieliło - żartował mężczyzna. Opowiadał też, że jako architekt miasta Stanisław był autorem pierwszych deptaków nad Wisłą. - Nadzorował prace przy nich parasolem - mówił.
Pod koniec spotkania Kazik przy gitarowym akompaniamencie Lembicza zaśpiewał kilka piosenek. Publiczność nagrywała występ komórkami i aparatami, a po jego zakończeniu ustawiła się długa kolejka po autografy.
IDĘ TAM GDZIE IDĘ
Wieczór autorski z Kazikiem i Przemysławem Lembiczem, który zebrał wiersze Stanisława Staszewskiego, zorganizowało Towarzystwo KULTuralne Przyjaciół Kazika. - W 1999 r. na koncercie KNŻ zaczęła się nasza przyjaźń. Dzielą nas lata, ale kochamy tę samą muzykę. Po latach wspólnych spotkań stwierdziliśmy, że powołamy stowarzyszenie. Chcemy propagować muzykę jako formę komunikacji międzyludzkiej i międzypokoleniowej, ale też literaturę i poezję oraz krzewić wiedzę o Płocku - mówił na wstępie Wiesław Pomorski, przedstawiciel Towarzystwa.
Kazik kilka słów poświęcił swojej autobiografii wydanej w październiku. "Idę tam gdzie idę" to wywiad rzeka, który z artystą przeprowadził dziennikarz Rafał Księżyk. - Można pomyśleć, że książek związanych ze mną jest już zbyt dużo. Wydawałoby się, że już nic więcej nie można powiedzieć. A jednak. W tej książce do końca wszystkiego nie ujawniłem, ale wiele rzeczy ujrzało światło dzienne. O ile poprzednie publikacje były bardziej obiektywne, ta jest subiektywna. To mój świat, moja historia, moje interpretacje. Ta publikacja w mniejszym stopniu dotyka spraw muzycznych, ale też jest ich dużo, bo tylko to robiłem w życiu - mówił artysta.
SAMOTNI LUDZIE
Później wieczór zdominowała rozmowa o również niedawno wydanym tomie wierszy Stanisława Staszewskiego "Samotni ludzie", który opracował Przemysław Lembicz. - Przemek zbierał materiały, które archiwizowałem. Nie wiedziałem, po co to robię, ale wyrzucać te teksty byłoby zbrodnią, o ile nie grzechem śmiertelnym. Moja muzyka związana jest z twórczością mojego taty - opowiadał Kazik. Mówił, że po wydaniu dwóch płyt z piosenkami swojego ojca: "Tata Kazika" i "Tata 2", był przekonany, że zamykają one dorobek Stanisława. Ale dzięki pasji Lembicza okazało się, że archiwalnych, nieznanych tekstów jest jeszcze około setki.
- Zachwyciłem się tekstami Staszewskiego kilkanaście lat temu. Nie tak dawno natrafiłem na stronę kobiety, która napisała pracę magisterską o tekstach Staszka. Wytknęła błędy, od których KULT się nie uchronił w swoich interpretacjach. Faktycznie, nie wszystkie były oryginalnym zamysłem autora, a po drodze pojawiły się przekłamania. Dotarłem do archiwalnych nagrań Staszewskiego i znalazłem pewne rozbieżności oryginałów z piosenkami zespołu - opowiadał Przemysław Lembicz.
W tomie chciał wydrukować teksty z zachowaniem oryginalnej formy graficznej (dzielenia linijek itp.) i ułożył je tak, by przypominały program koncertu - ciężko było dobrać inny porządek, bo brakowało choćby dat, no i Staszewski zdecydowanej większości utworów nie nadal tytułów.
PŁOCKIE INSPIRACJE
Na spotkaniu była mowa także o płockich wątkach, bo Stanisław Staszewski kilka lat mieszkał tu i pracował jako naczelny architekt naszego miasta. - Piosenka "Dziewczyna się bała pogrzebów" została napisana w Płocku. Na lewo od Domu Darmstadt mieścił się kiedyś zakład pogrzebowy. Podczas pogrzebów wyjeżdżały kondukty konne i o nich była mowa w piosence - przypominał Wiesław Pomorski.
Okazało się, że na spotkania organizowane przez Stanisława przychodziła płocka licealistka, która mieszkała tuż obok tego zakładu i opowiadała Staszewskiemu o tym, że to kiepska lokalizacja. To go zainspirowało do napisania piosenki.
Na spotkaniu w Domu Darmstadt byli też obecni dawni znajomi Stanisława - Kazimierz Kokoszczyński i Antoni Lorens. - Nie chcę się chwalić, ale ja jestem wzorcem inżyniera z Petrobudowy i to mnie pierwszemu tę piosenkę odśpiewał. Nauczyłem się jej wtedy, ale nie odtwarzałem przez lata. Dopiero z okazji dwudziestolecia Petrobudowy po raz pierwszy ją odśpiewałem. Przepraszam, nie było to wykonanie komercyjne, więc nie uważam, bym musiał coś za to zapłacić - żartobliwie opowiadał Kokoszczyński. Dodawał, że spotkania u Staszewskiego w Płocku odbywały się co sobota. Płocczanin wspominał też wypoczynek Staszewskich w Grabinie oraz to, jak Stanisław spontanicznie skomponował bajkę i zaśpiewał ją małemu wtedy Kazikowi. - Improwizował od ręki, to był naprawdę talent. Nikt nie nagrywał tych jego improwizacji, ale widać Kaziowi się to udzieliło - żartował mężczyzna.
Opowiadał też, że jako architekt miasta Stanisław był autorem pierwszych deptaków nad Wisłą. - Nadzorował prace przy nich parasolem - mówił.
Pod koniec spotkania Kazik przy gitarowym akompaniamencie Lembicza zaśpiewał kilka piosenek. Publiczność nagrywała występ komórkami i aparatami, a po jego zakończeniu ustawiła się długa kolejka po autografy.
Materia³ promocyjny partnera
Materia³ promocyjny partnera
Materia³ promocyjny partnera
Wszystkie komentarze