Pisaliśmy w "Gazecie":
Ma siedem lat, 66 centymetrów sześciennych pojemności i pochodzi z Japonii. W ubiegłym roku stał trochę zapomniany, w tym sezonie wraca do łask w pełni chwały - skuter płockiej straży miejskiej
Okazuje się, że strażnicy już od dobrych kilku lat mają w swojej stajni ten mały pojazd. - No tak, za bardzo nie rzuca się on w oczy - przyznaje Kazimierz Piskorz, szef referatu patrolowo-interwencyjnego płockiej straży. - Pewnie dlatego, że służy celom czysto prewencyjnym. Jest przedłużeniem naszych oczu.
Oznacza to, że kilka razy w tygodniu strażnik wsiadał na skuter i objeżdżał wszystkie newralgiczne punkty na obrzeżach miasta, gdzie ludzie urządzają dzikie wysypiska śmieci, ale zaglądał także pod sklepy, pod którymi mieszkańcy okolic lubili pić piwo. I meldował o sytuacji w komendzie. W dodatku w ubiegłym roku wcale nie wyjeżdżał z garażu. Potrzebował niewielkiego remontu.
Ale koniec z tym zapomnieniem - już od lipca skuter z wyremontowanym akumulatorem, odświeżony oraz odpowiednio oznaczony wyjedzie na ulice.
- I tak jak zawsze zawiezie strażnika wszędzie tam, gdzie trzeba będzie przypilnować porządku - dodaje kierownik referatu. - Tak, tylko jednego strażnika. To mały skuterek, tak że nawet bardziej postawny strażnik wygląda na nim nieco... niepoważnie. A co dopiero dwóch.
Co innego rowery. Straż miejska ma ich sześć.
- Dysponujemy więc trzema dwuosobowymi patrolami na rowerach. Oni mogą podejmować interwencję, na wszelki wypadek mają sprzęt do przypięcia roweru - mówi Kazimierz Piskorz. - Pogoda sprzyja, więc już rozpoczęli pracę. Przypilnują Radziwa, Gór, Imielnicy i Borowiczek, terenów nad rzeką i Starego Miasta. W tym roku strażnicy na rowerach będą mieli specjalne stroje. Spodenki, sportowe buty, kaski. Bo do tej pory jeździli w zwyczajnych mundurach - tych, które używane są w terenie.
Wszystkie komentarze