We wrześniu minie sto lat, odkąd najstarsza polska szkoła została Małachowianką. Jest to okazja, aby nieco częściej do niej zaglądać.
Kiedyś słowo drukowane miało pewną wartość. Dziś smartfonowe aplikacje odzierają nas z tego swoistego rytuału.
Żebyście, Szanowni Czytelnicy, mogli wziąć do ręki prawdziwą gazetę, prawdziwą, czyli napisaną na papierze, to oprócz dziennikarza nie mniej natrudzić musi się drukarz. A właśnie 4 czerwca obchodzony jest Dzień Drukarza.
Każdy, kto oglądał zdjęcia związane z odznaczeniem sto lat temu płocczan Krzyżem Walecznych, musiał zwrócić uwagę na stojącą wśród nich Marcelinę Rościszewską. A może nawet nie na samą panią Marcelinę, a na jej olbrzymi kapelusz.
W dobie COVID-19 prawdziwymi superbohaterami nie są wcale Avengersi, tylko aptekarze. Stoją naprzeciw człowieka, którego śmiało mogą podejrzewać o wszystko co najgorsze, a nie kombinują z żadnymi teleporadami czy zdalnym sprzedawaniem.
Kilka dni temu przypadała 200. rocznica śmierci Napoleona Bonaparte. Poza rekonstruktorami i zagorzałymi fanami historii w zasadzie nikt nie zwrócił na to uwagi. Nie to co 100 lat temu.
Niedawno minęło sto lat od wizyty w Płocku marszałka Józefa Piłsudskiego i nadania mu tytułu honorowego obywatela miasta. Okazało się jednak, że nie był on jedynym marszałkiem, który wówczas interesował się Płockiem.
Minęło już stulecie odznaczenia Płocka Krzyżem Walecznych, ale to nie był ostatni taki jubileusz w tym roku. Swoje święto obchodzić będzie Małachowianka. Stulecie bycia Małachowianką.
Przed świętami Wielkanocy przytoczyłem wspomnienia płockiego społecznika Kazimierza Staszewskiego z czasów rządów rosyjskiego gubernatora Leonida Czerkasowa. Pora na dokończenie tamtej opowieści, zwłaszcza że zachowanie carskiego satrapy może się niektórym dość współcześnie kojarzyć.
Zamiast opisywać to wydarzenie, oddajmy miejsce "Kurjerowi Płockiemu", który relacjonował przygotowania i przebieg uroczystości.
Zazwyczaj w cyklu "Był sobie Płock" spoglądamy na nasze miasto, by przyjrzeć się, jak wyglądało życie naszych przodków w II Rzeczpospolitej. I choć tyle się zmieniło, to w wielu kwestiach jesteśmy dziś do nich nadal podobni.
Dziś Małachowiaków widzę tylko na ekranie komputera. Jednak wierzę, że tak jak kiedyś Mieczysław Olszowski, będę mógł im kiedyś powiedzieć: "Jestem z was dumny".
Odzyskana 100 lat temu niepodległość przyniosła szereg wyzwań, przed którymi stanęli nasi przodkowie. Po latach niewoli trzeba było m.in. na nowo wypracować sposoby świętowania ważnych wydarzeń i ustalić kalendarz obchodzonych świąt.
Gdyby chcieć streścić misję, przed jaką stanął minister edukacji i nauki do jednego zdania, to można byłoby powiedzieć, że przyszedł zrobić wreszcie porządek w szkole. I oprzeć szkołę na tradycyjnych wartościach.
Rok 1921 ma w historii Płocka swoje szczególne znaczenie. Miasto zostało odznaczone Krzyżem Walecznych za bohaterską, choć nieco chaotyczną obronę przed bolszewikami. Warto więc czasem zobaczyć, czym żyli płocczanie sto lat temu.
Nieporozumienie w Porozumieniu byłoby nawet śmieszne, gdyby nie fakt, że nie jest to jednostkowy przypadek. Skoro Jarosław Gowin jest nielegalnym prezesem Porozumienia Jarosława Gowina, to nikt nie pamięta już nawet, że Julia Przyłębska jest nielegalnym prezesem Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej.
Ostatni rok, rozdając ciosy na prawo i lewo, nie ominął polskiej nauki. COVID robił, co mógł, żeby utrudnić życie studentom i wykładowcom. Jakby tego było mało, właśnie postanowił go wspomóc nowy minister.
Pamiętam jak przez mgłę scenę z dzieciństwa. Zamiast teleranka w telewizorze smętnym głosem przemawiał generał. To właśnie było czterdzieści lat temu.
Obserwując serwisy informacyjne, można odnieść wrażenie, że czas płynie coraz szybciej. Jednak wystarczy sięgnąć po gazety sprzed wieku i wydaje się, że prawie się zatrzymał.
Nie wiadomo, kiedy będzie koniec świata, ale jest niemal pewne, że następnego dnia będzie słychać fantastyczną muzykę najwspanialszej Orkiestry świata.
Zgodnie z obowiązującymi zarządzeniami w zasadzie możemy tylko siedzieć w domu. Uratował nas sport, okazało się, że pełno wśród nas wyczynowców. W końcu sport to zdrowie, a nawet jeśli nie, to co najmniej możliwość obejścia covidowych obostrzeń.
Kiedy dana społeczność staje przed zagrożeniem, każdy musi zrobić wszystko, co w jego mocy, by zapobiec nieszczęściu. Dziś medycy mają szczepić i tłumaczyć, dlaczego szczepić trzeba. Celebryci mają zachęcać, a politycy niech robią to, co potrafią najlepiej. Czyli najlepiej niech nic nie robią.
Sto lat temu płocczanie inaczej niż my patrzyli na rozpoczynający się rok. Przecież po zakończonej wojnie mogło być już tylko lepiej. Dziś optymiści życzą sobie, żeby tylko nie było gorzej. Spójrzmy zatem, jak wtedy wyglądał początek roku.
Dobiega powoli końca rok 2020, w którym regularnie sięgałem do "Kuriera Płockiego" sprzed stu laty, aby przybliżyć czytelnikom, jak wyglądało miasto, które zostało kawalerem Krzyża Walecznych. Chcąc tak właśnie jubileusz ten zakończyć, natknąłem się na przygnębiający tekst, niestety pasujący nadal do obecnej sytuacji.
W najbliższych dniach przez większość domów przetoczy się batalia o to, jak zostanie ubrane bożonarodzeniowe drzewko. Niezależnie od tego, czy naturalna, czy sztuczna, z czubkiem czy z gwiazdą, choinka musi wyglądać przepięknie.
W tym tygodniu przypadał ustanowiony przez Organizację Narodów Zjednoczonych międzynarodowy dzień terenów górskich (11 grudnia). ONZ miała na celu zwrócenie uwagi na specyfikę tych obszarów, m.in. na wyższe koszty infrastruktury, transportu, energii i usług, a także na potrzebę ochrony tamtejszej przyrody.
W czasach PRL-u Barbórka była wielkim górniczym świętem. Rzadko wspominano, że św. Barbara z Nikomedii była patronką dobrej śmierci i czcili ją szczególnie ci, którzy na śmierć nagłą i niespodziewaną byli najbardziej narażeni. Oprócz górników byli to więc: hutnicy, marynarze, rybacy, kamieniarze, więźniowie i żołnierze, a szczególnie artylerzyści.
Powoli dobiega końca jubileusz stulecia obrony Płocka przed bolszewikami. Wśród wielu zagadnień, o których mówiło się przy tej okazji, niezbyt często wspominane były żołnierskie rozrywki. Jedną z nich, budzącą publiczne zgorszenie, były kontakty żołnierzy z paniami lekkich obyczajów, zwanych wówczas ćmami nocnymi.
W ostatnich dniach ukazał się apel grupy HERstoria, zwracający uwagę na fałszowanie historii Płocka poprzez rażącą nieobecność kobiet na tabliczkach z nazwami ulic. Dopiero czytając te słowa, uświadomiłem sobie, że nawet Marcelina Rościszewska zdaniem zespołu ds. nazewnictwa ulic na taki zaszczyt jak dotąd nie zasłużyła.
Niesłusznie podobno przypisywane Chińczykom przekleństwo: "Obyś żył w ciekawych czasach" właśnie spełnia się na naszych oczach.
Od dwóch tygodni na ulicach trwają protesty, w których uczestniczą młodzi ludzie. Część z nich to jeszcze uczniowie, dlatego na ten temat wypowiedziało się nowo utworzone Ministerstwo Edukacji i Nauki.
Do tej pory przełom października i listopada kojarzył się w Polsce z czasem wyciszenia. Wierzący szli na cmentarze modlić się za zmarłych, niewierzący - by zapalić im znicze i okazać swą pamięć. Przyszedł nieszczęsny rok 2020 i zmienił wszystko. Nawet to.
O planach budowy linii kolejowej z Płocka do Modlina słychać już od dawna. I to wcale nie znaczy, że od lat dziesięciu. Dalekosiężne plany snute były już ponad sto lat temu. I tak samo wtedy, jak i dziś nic nie wskazywało na sukces realizacyjny.
Pod koniec września ukazała się książka "A było tak. Wspomnienia pogodne Marceliny Rościszewskiej". Płocczanie mogą poznać swoją bohaterkę odznaczoną Krzyżem Walecznych nie tylko przez pryzmat obrony miasta przed bolszewikami, ale jako zwykłą (a właściwie niezwykłą) kobietę, matkę, działaczkę społeczną i dyrektorkę żeńskiego gimnazjum im. Hetmanowej Reginy Żółkiewskiej.
Parę dni temu obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Bez Przemocy. Ustanowiony został w dniu, w którym przypadały urodziny Mahatmy Gandhiego. Ten hinduski polityk i filozof stwierdził całkiem zasadnie, że zasada "oko za oko" uczyniłaby wkrótce cały świat ślepym.
Przed drugą wojną światową na ziemiach polskich powoli i z niemałym trudem pierwsze kroki stawiała motoryzacja. Ponieważ społeczeństwo polskie, mówiąc bardzo delikatnie, nie należało do zamożnych, więc można powiedzieć, że miała trochę pod górkę.
Jednym z najbardziej deficytowych towarów staje się woda. Nie mamy zwyczaju i nie potrafimy jej oszczędzać. A tony śmieci nad brzegami rzek i jezior dowodzą, że jej nie szanujemy. No i ta Czajka.
Lockdown wywołany koronawirusem zaburzył dotychczasowy rytm naszej cywilizacji. Wśród całego szeregu katastrofalnych skutków można jednak dostrzec i nieliczne pozytywy. Kiedy zostawaliśmy w domach, przyroda miała niespotykaną od dawna okazję, żeby się zregenerować.
Po raz kolejny pierwszego września dzieci ruszyły do szkół. Powszechne szkolnictwo to jedno z największych osiągnięć ostatnich stu lat. I to niezależnie, kto wówczas rządził, endecy, sanacja, komuniści, platformersi czy pisowcy.
Od 1993 r. właśnie 28 sierpnia obchodzone jest Święto Lotnictwa Polskiego. Data ta nawiązuje do zwycięstwa Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury w międzynarodowych zawodach samolotów turystycznych Challenge w 1932 r.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.